Informacje

  • Wszystkie kilometry: 53527.25 km
  • Km w terenie: 4629.60 km (8.65%)
  • Czas na rowerze: 136d 00h 06m
  • Prędkość średnia: 16.96 km/h
  • Suma w górę: 492428 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mariotruck.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Jednodniowe

Dystans całkowity:6740.57 km (w terenie 1503.00 km; 22.30%)
Czas w ruchu:411:32
Średnia prędkość:16.38 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Suma podjazdów:72451 m
Suma kalorii:189746 kcal
Liczba aktywności:69
Średnio na aktywność:97.69 km i 5h 57m
Więcej statystyk
Sobota, 27 lutego 2016 Kategoria Jednodniowe, Szoson

Stówka z Kotem

Sosnowiec - P3 - Ząbkowice - Chruszczobród - Łazy- Rokitno Szlacheckie - Ogrodzieniec - Podzamcze - Ogrodzieniec - Niegowonice - Strzemieszyce - Sosnowiec. 





  • DST 105.00km
  • Czas 05:13
  • VAVG 20.13km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Kalorie 2963kcal
  • Podjazdy 1214m
  • Sprzęt Decathlon Route 4
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 lutego 2016 Kategoria Jednodniowe, Szoson

Rozruchowa pętla

Sosnowiec - S.Kazimierz-Jaworzno Szczakowa-Jaworzno-Myslowice-Sosnowiec 



  • DST 44.21km
  • Czas 01:55
  • VAVG 23.07km/h
  • VMAX 42.28km/h
  • Kalorie 1356kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Decathlon Route 4
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 lutego 2016 Kategoria Jednodniowe

Samotny objazd

Sosnowiec-Siewierz-Poręba-Zawiercie-Klucze-Bolesław-Sławków-Sosnowiec 










  • DST 121.24km
  • Czas 06:29
  • VAVG 18.70km/h
  • VMAX 45.11km/h
  • Kalorie 4188kcal
  • Podjazdy 2114m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 stycznia 2016 Kategoria Jednodniowe, Ustawki

Dolinki Jurajskie z Dominem

Długo. ...bardzo długo bez rowerka. A to konieczne auto do pracy, a to jazdy testowe po serwisie i tak jakoś prawie dwa tygodnie suchot.  
Na szczęście Domino skrobnął na fb że ma zamiar wybyć na Jurę w Sobotę,  więc na szybko zacząłem go przekonywać żeby zmienił datę na Niedzielę.  Udało się i po krótkich konsultacjach skąd o której i gdzie, umówiliśmy się na niedzielę.  
Spotkać się mieliśmy pod Realem w DG o 8-mej, wiec mój start po siódmej i na szybko przez Pogoń na Auchan potem przez Mieroszewskich do Dąbrowy. 
Chwilę poczekam i jaj tylko broda  się zjawił , nie tracąc czasu ruszyliśmy do celu czyli na Jurę . 
Na początku mieliśmy zamiar aż do Bolechowic jechać na szagę czyli do Trzebinii I potem 79-ką,  ale że obaj dawno nie jeździliśmy to doszliśmy do wniosku że lepiej TAM się upodlić a wracać na spokojnie. Dlatego od Trzebini jechaliśmy prawą stroną kozystajac z różnych szlaków ( czerwonego, niebieskiego ) zahaczając o Czerną,  Paczółtowice,  Dolinę Racławki itp. Ciągle tylko góra,  dół,  góra,  dół. ..co w ostatecznym rozrachunku dało nam prawie trzy km podjazdów.  U celu objechaliśmy doliny Kobylańską i Bolechowicką.  
Plan na powrót przewidywał jazdę południową stroną 79-ki i Puszczą Dulowską ale niestety gdzieś po drodze popsułem ścięgno pod kolanem a Domino wyczerpał baterie. ..więc krajową szybciutko do domku bez zaginania. 
Pogoda cały dzień całkiem spoko, bez deszczu. Jedynie w Bolechowicka h przez 5 minut lekko popruszyl śnieg ale nie utrudnił jazdy. 




  • DST 145.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 09:28
  • VAVG 15.32km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Kalorie 6100kcal
  • Podjazdy 2930m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 grudnia 2015 Kategoria Jednodniowe, Ustawki

KoRNO po KoRNO ;)

  • DST 135.45km
  • Teren 80.00km
  • Czas 08:24
  • VAVG 16.12km/h
  • VMAX 45.73km/h
  • Kalorie 5421kcal
  • Podjazdy 1559m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 listopada 2015 Kategoria >200 km, Jednodniowe

Skrzyczne

Zaczęło się niewinnie ;) Na niedawnym wyjeździe do Morska z Olgą, Dominem i ekipą z Szopienic i Tychów , Domino coś tam wspomniał że ma pomysł, a mianowicie wyskoczyć na chwilkę z domu i podjechać na Skrzyczne w Szczyrku, zobaczyć czy dobrą herbatę dają w schronie. Cóż , musiał mnie bardzo długo przekonywać, jakieś 3,5 sekundy, i w końcu dałem się przekonać. Dawno już nie robiłem dłuższych wyjazdów, więc taka miła sobotnia przejażdżka była mi w sam raz :)
Mniej więcej tydzień przed startem zaczęło się zwoływanie znajomych na tą jakże zacną imprezkę. Koniec końców z naszej znanej ekipy zaanonsowali się :Ja( ;P) , Domino , Obuch i Mariusz z tych (;P) Będkowskich, w formie kołujących na miejsce a nazad oraz Patyczak, Andrzej i Monia którzy mają dokulać się cugami i spotkać z nami w Lipowej.
Start ustaliliśmy w dwóch etapach , czyli 5:00 u Domina pod Expo i 5:30 u mnie pod Lidlem w Kiepurolandzie.
Jak to zwykle bywa , pobudka 3:30, jakieś koryto, szybkie pakowanko w plecak dodatkowej kurtki, bluzy i takich tam pierdół, gdyby miało nas zmoczyć po drodze. 
Na dole pod Lidlem czekają już Obuch i Mariusz i tylko Domina brakuje. Dzwonię więc szybko żeby czasu nie tracić i okazuje się że Domino już gna bo czekał na Obucha, a Obuch nie czekał na Domina tylko o równej 5 odjechał i minęli się o 2-3 minuty. Czekanie umilamy sobie jak zwykle gadkami  o tym i o tamtym i po chwili widzimy najpierw brodę a potem już całego Wikinga:)
Jesteśmy w komplecie więc nie tracimy więcej czasu tylko obieramy kierunek Szczyrk, najpierw przez Giszowiec na Murcki a potem na centrum Tychów, a w zasadzie aż do Kobiura, bo tam drogę znam na pamięć. Z Kobiura używam nowo wgranej w telefon nawigacji rowerowej , żeby ominąć jazdę krajową 1 i starać się trzymać mniej uczęszczanych asfaltów . W sumie trasę poprowadziła bardzo fajnie i bezproblemowo, ładnie przeprowadzając nas przez kolejne miejscowości a zwłaszcza przez centrum Bielska-Białej, czego najbardziej się obawiałem. Z Bielska bocznymi ulicami wzdłuż rzeki Biała przez Wilkowice jedziemy do Rybarzowic a  stamtąd podnóżami gór jedziemy  do Lipowej. W Lipowej niestety już nikogo nie zastajemy a po telefonie do reszty ekipy dowiadujemy się są już oni w drodze na szczyt. Wykorzystujemy więc chwilę pod sklepem w Lipowej na odpoczynek, wciągnięcie jakiegoś batona i łyk picie a potem powoli zaczynamy wlec się w kierunku drogi dojazdowej na Skrzyczne. 
Dojeżdżając do Nadleśnictwa Skrzyczne kończy się niestety moja kariera jazdy na dużym blacie i trzeba zacząć krzyżować łańcuch z młynkiem . Niestety nie zdążyłem załatwić sobie środkowego blatu na ten wyjazd więc nie mogłem z niego korzystać przez całą drogę. Po drodze okazuje się że w ten dzień jest też organizowany maraton biegowy na Skrzyczne i przez całą drogę na szczyt towarzyszą nam biegacze a co poniektórzy nas wyprzedzają i ...tyle ich widzieli :) Ale powolutku, powolutku i sukcesywnie pniemy się na tych naszych żelazach na górę. Szczerze mówiąc myślałem że ten podjazd będzie trudniejszy technicznie ale sam czas podjazdu dał nam mocno we znaki . Od Lipowej do szczytu na Skrzycznem ok 1:40 h. 
Na górze pamiątkowe foto przy znaku i kruciutko po kamieniach na dół do schroniska gdzie już się reszta ekipy rozgościła. Z godzinkę tam pobajdurzyliśmy, pośmialiśmy się i uzupełniliśmy energie , bo przecież do domu jeszcze ponad 100 km. 
W międzyczasie jak tak sobie szwargotaliśmy to pogoda bardzo mocno się zmieniła, jak to w górach, na naszą niekorzyść. Mocno się zamgliło ( albo byliśmy w środku deszczowej chmury ? ), zaczęło padać i zrobiło się przejmująco zimno. Szybko więc zebraliśmy swoje gnaty , wsadziliśmy na swoje graty i jak tylko się dało tak szybko zaczęliśmy uciekać na dół, obierając kierunek na Małe Skrzyczne, potem na Malinowską Skałę, gdzie zaczęły się moje problemy z rowerem. Niestety po drodze skończyło się jedno z kółek w wózku przerzutki i za którymś razem na tyle zblokowało łańcuch , że urwałem hak. Niestety nie miałem ze sobą zapasowego więc musiałem spiąć napęd na sztywno i tu zrobiłem błąd, gdyż spiąłem łańcuch na środku kasety tak jak bym miał jechać na środkowym blacie , którego przecież nie miałem. Zaczęliśmy zjazd do Salmopolu i po chwili okazało się  że łańcuch dalej jest zbyt luźny bo samoistnie spada na najmniejszą koronkę w kasecie. Z początku nie wiedziałem o co chodzi i mordowałem się tak na całym zjeździe do Salmopolu i potem na dół do Wisły. Dopiero w malince się wkurzyłem i zatrzymałem na przystanku żeby ogarnąć napęd do porządku. W międzyczasie zostaliśmy z Obuchem i Mariuszem sami bo reszta rozbujała się z góry i tyle my ich widzieli ;)
Kiedy zrozumiałem że przecież z dużym blatem dobrze będzie chodzić tylko najmniejsza koronka z tyłu , skróciłem łańcuch na maxa i trochę jak na ostrym ( nie musiałem tylko stale kręcić pedałami i miałem normalne hamulce) pojechałem dalej, mając już w głowie myśli jak dojadę do domu na samym twardym przełożeniu :(
W Wiśle Dziechcince na mostku, czeka na nas reszta i po krótkim pożegnaniu rozdzielamy się już na stałe . Ja z Mariuszem i Robertem wracamy rowerami na kwadrat , a oni jeszcze coś tam kombinują . 
Powrót nawigacja wyznaczyła nam całkiem rozsądny , prosty i w zasadzie bez podjazdów które mogły by mnie zatrzymać na tym napędzie. dopiero omijając kopalnię na Murckach jeden podjazd dał mi popalić , ale mimo prawie wygiętej kierownicy , dałem radę go zrobić bez schodzenia. Niestety cały szlak wzdłuż Wisły aż do Skoczowa jechaliśmy po ciemku tylko przy świetle latarek, więc widoczków nie było. Skupialiśmy sie raczej na bezpiecznej jeździe i powrocie w całości do domu. Plus był taki że nawigacja dała nam bardzo fajna drogę asfaltami , bocznymi drogami a od Pszczyny całkiem znośnym szutrem przez las do wyjazdu na 44 w Urbanowicach. Ciekawostka po drodze było też to , ze na tamie w Goczałkowicach, przy bramkach , pojawiła się budka strażnika i wyszedł do nas strażnik z bronią. Wcześniej tyle razy tam byłem i nic takiego nie widziałem. Czyżby zaczęli mocniej chronić tamę? w końcu gdyby ktoś chciał to mógłby narobić niezłego bigosu .
Z Urbanowic był plan żeby dalej jechać lasami prawą stroną "1" ale niestety brakło prądu w telefonie i musieliśmy zmienić decyzję. Skręciliśmy w lewo i po chwili byliśmy na "starych śmieciach" przy browarze w Tychach a stamtąd już bez problemu znaną trasa przez Murcki i Giszowiec do domu. 
Tak minęła nam Sobota. Całkiem fajny dzień mimo deszczu i przygód z rowerem.
Zdjęć jest niewiele bo i czasu na focenie a potem warunków za dużo nie było :)




Pokręceni na Skrzycznem ;P


Celownik zdobyty :) Skrzyczne 1257 m n.p.m. 


Przeróbka Byka na Ostrego :P


Szydzące paluchy jak zawsze na swoim miejscu :)


Malinowska Skała


Cudowne widoki z Malinowskiej Skały :P
  • DST 227.50km
  • Teren 50.00km
  • Czas 12:23
  • VAVG 18.37km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Kalorie 11594kcal
  • Podjazdy 2514m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 października 2015 Kategoria Jednodniowe

Morsko

  • DST 122.00km
  • Czas 06:55
  • VAVG 17.64km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Kalorie 4442kcal
  • Podjazdy 983m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 października 2015 Kategoria Jednodniowe

Enduro po enduro

  • DST 40.78km
  • Czas 03:38
  • VAVG 11.22km/h
  • VMAX 58.77km/h
  • Kalorie 2336kcal
  • Podjazdy 970m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 września 2015 Kategoria Jednodniowe

Na Festiwal Filmów Rowerowych do Krakowa + nocna włóczęga po tym zacnym mieście ;)

  • DST 184.67km
  • Teren 20.00km
  • Czas 10:42
  • VAVG 17.26km/h
  • VMAX 56.04km/h
  • Kalorie 6875kcal
  • Podjazdy 1031m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 sierpnia 2015 | Uczestnicy Kategoria Jednodniowe

Obudzić Limita

  • DST 214.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 10:09
  • VAVG 21.08km/h
  • VMAX 48.10km/h
  • Kalorie 6521kcal
  • Podjazdy 907m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl