Informacje

  • Wszystkie kilometry: 53350.13 km
  • Km w terenie: 4629.60 km (8.68%)
  • Czas na rowerze: 135d 00h 28m
  • Prędkość średnia: 17.02 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mariotruck.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Urlop

Dystans całkowity:2257.64 km (w terenie 340.70 km; 15.09%)
Czas w ruchu:137:08
Średnia prędkość:16.46 km/h
Maksymalna prędkość:65.60 km/h
Suma podjazdów:18319 m
Suma kalorii:55227 kcal
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:56.44 km i 3h 25m
Więcej statystyk
Czwartek, 11 lipca 2019 Kategoria Dłuższe z noclegiem, Oskar ( ze mną oczywiście), Urlop

Sosnowiec - Sandomierz - Sosnowiec Etap 1 Sosnowiec-Uściszowice

Projekt Sosnowiec-Sandomierz-Sosnowiec
- co to było i z czym się to jadło ;)
Part 1
Pomysł powstał w głowie Wojtka , po czym zainfekował jego kolegę a potem mnie . Samo wymyślanie trasy, ilości etapów by dostosować ich ilość do wszystkich uczestników, trwało chyba od jesieni zeszłego roku a skończyło się, zwłaszcza ustalanie noclegów, na tydzień czy dwa przed wyjazdem.
Traskę obmysliłem w miarę szybko w dwu wersjach i po konsultacji z prowodyrem wyjazdu stanęło na opcji 2 , czyli najpierw na południe na wały Wisły przy Oświęcimiu, potem Wiślaną Trasą Rowerową przez Kraków do samego Sandomierza. Stamtąd powrot górą, czyli w zasadzie po lini prostej przez Chmielnik , Pińczów i Pilicę do domu.
Całość trasy podzieliliśmy ze względu na odległość na 4 etapy i trzy noclegi. Niestety ze względu na dość puźną możliwość zamawiania kwater, to ich dostępność podzieliła nam trasę na konkretne odcinki.
Pierwszy etap zamknął sie 196 km ( dla mnie i Młodego bo każdy miał start z innego miejsca )
Wyjechaliśmy tuż po 6:00 i dość sprawnie , zabierając po drodze Rafała i Artura (?) , dotarliśmy na WTR. W wiekszości trasa ta prowadzi utwardzonymi, asfaltowymi wałami Wisły oraz mało ruchliwymi uliczkami przez okoliczne wioski. Mniej więcej w połowie drogi do Krakowa złapał nas dość intensywny deszcz z krawędzi chmur niosących w niedalekiej odległości burzę.
Po drodze do Krakowa mieliśmy dwa odpoczynki, jeden pod altaną MOR'u , a drugi w knajpce przy Opactwie w Tyńcu. Niestety przed samym Opactwem, Wojtek z kolegą musiał zawrócić do domu. Problemy techniczne uniemożliwiły mu dalszą wyprawę.

Z Tyńca dojechaliśmy do Krakowa i tam niestety, już mijając A4, skończyły sie znaki WTR. Cały przejazd przez miasto na drugą stronę odbył się tylko dzięki nawigacji w telefonie i stronie internetowej z interaktywną mapą szlaku. Jeśli ktoś nie ma elektroniki to przejazd przez Krk go przerośnie. Bardzo się w tym względzie zawiodłem na naszej starej stolicy.
Po wyjeździe z Krakowa i odnalezieniu dalszej części szlaku , zgodnie z jego przebiegiem pojechaliśmy w stronę Koszyc gdzie w zaopatrzyliśmy się prowiant na noc i na kolejny dzień .
Na kwaterę zajechaliśmy bardzo zmęczeni, zwłaszcza że ostatnie 10 km przywitało nas dość mocnymi podjazdami.
Miejsce ma nocleg okazało się bardzo przytulne, czyste i ciche, oraz niedrogie co wraz z poprzednimi przymiotami nie często się zdarza ;)
Dla zainteresowanych ;)
https://m.facebook.com/maly.domek.agroturystyka/?l...
  • DST 195.93km
  • Czas 10:21
  • VAVG 18.93km/h
  • VMAX 50.04km/h
  • Kalorie 2948kcal
  • Podjazdy 692m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 stycznia 2019 Kategoria Urlop

Noworoczny objazd Sosnowsi :)

Nowy rok rozpoczęty z rowerem . Zeszły strasznie słaby, mało kilometrów , w zasadzie same rajdy na orientację. Codziennej jazdy jak na lekarstwo. mam nadzieję że w tym roku ukręci się jakąś rozsądną ilość kilometerków, czyli minimum 10 tys  i może nie zapuszczę się we wpisach tak jak ostatnio :)
Dziś pomyślałem , że po tak długiej przerwie w kręceniu trzeba się spokojnie rozkręcić i zobaczyć co tam dzieje się na kwadracie. Dlatego traska nie wymsknęła się poza granice Sosnowsi. Przejechałem się kilkoma nowymi ścieżkami rowerowymi w mieście żeby zobaczyć jak to teraz wygląda. Cóż , komunikacyjnie są kompletnie nieprzydatne. na większość z nich nie ma możliwości wjazdu z ulicy , lub opuszczenia takiej ścieżki zgodnie z przepisami. Dlaczego ? Bo nie pomyślano o wjazdach i zjazdach z nich. Można to zrobić jedynie wjeżdżając przez przejścia dla pieszych , czasem pod prąd . Ale tak już natura prac w naszym kochanym kraju. Wydać kasę , a potem jakoś to będzie. 
Po drodze kilka fotek i jedna górka na której jeszcze nigdy nie byłem, nad cmentarzem na Andersa . Swoją drogą trzeba będzie zacząć się włuczyć po mieście bo się go kompletnie nie zna .
Niestety z roku na rok, coraz bardziej znika Cementownia, został już tylko kawałek murów i resztka komina. Szkoda bo to w zasadzie zabytek i jedna z najstarszych, jeśli nie najstarsza, cementownia w Europie. Eh.....życie..
Powrót wokół Stawików, puki  jeszcze się jeszcze da bez montażu pługa na przodzie :)
Taki krótki trip :)

Resztki cementowni



Górka nad cmentarzem na Andersa



Zimowe Stawiki



Staw Morawa



Fontanna przy Egzotarium

  • DST 21.72km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 17.15km/h
  • VMAX 34.71km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Kalorie 966kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 stycznia 2017 Kategoria Urlop

Na Boguły i nazad

Dziś krótki wypad do domu na Przeczycach pokazać go klientom. Może w końcu pójdzie bo wiele spraw by nam to rozwiązało .
Traskę w tamtą stronę wybrałem w swoim mniemaniu najprostszą, ale nie wiem czy do końca taka była.
Najpierw prosto z Piłsudskiego w stronę Gospodarczej za cmentarzami a potem w prawo na Piaski i do Reala. Przelot kładką nad 86 na Syberkę i zaraz w prawo na Zamkowe w stronę baniej zajezdni ;). Stamtąd na Las Grodziecki i prosto na Łagiszę w stronę "pomidorów". Tam na przejściu dla pieszych przez 86 byłem w szoku, bo widząc mnie stojącego przy przejściu z rowerem, kierowcy z daleka zwolnili i grzecznie zatrzymali żebym mógł przejść. Kosmos...w dodatku na krajówce . Oby tak częściej :)
Potem pokręciłem za "pomidorami" na Chrobakowe, ale potem za kurnikiem nie skręcałem na Warężyn tylko pojechałem prosto na Dąbrowską i tam dopiero skręciłem na Przeczyce. Z Przeczyc już standardowo starą drogą do Boguł na kwadrat. Tam ogarnąłem klientów i po pół godzinie żeby nie stygnąć zacząłem wracać. W Przeczycach skręciłem jednak w stronę Wojkowic Kościelnych i P4 bo chciałem zobaczyć jak wygląda objazd jeziora.
P4 cała zamarznięta i dziś z powodu smogu mało widoczna .

Droga wokół okazała się całkiem fajna, twarda , zmrożona , jedynie nierówności trochę dały w kość.
Z 4 już standardowo do Zielonej i wałami Przemszy i Małobądzką do domu.
Na drogach spokój i w zasadzie bez problemów z kierowcami.

  • DST 59.95km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 14.00km/h
  • VMAX 37.82km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Kalorie 2777kcal
  • Podjazdy 391m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 stycznia 2017 Kategoria Codzienność, Urlop

Dom-Praca-Dom

Aaaa.....taka przerwa w urlopie. Musiałem robić za kierowcę do Bydgoszczy . Dlatego rano normalnie na 7-mą , ale powrót dopiero ok 19:00. 
  • DST 39.74km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 17.40km/h
  • VMAX 26.80km/h
  • Kalorie 1483kcal
  • Podjazdy 278m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 stycznia 2017 Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Urlop

Takie tam....przed obiadem

Dziś krótki wypad z Młodym. Miało być dalej ale Młody dawno nie jeździł i jazda ścieżkami wydeptanymi przez ludzi dała mu mocno w kość, a raczej.....w ramiona, plecy i nadgarstki. Jazda w zasadzie cały czas jak na tarce. Skróciliśmy więc wyjazd i po zaliczeniu TTC wróciliśmy robiąc objazd Parku Tysiąclecia, do domu.
Pogoda była super, nawet Słońce wyszło i jechało się przyjemnie.
https://www.endomondo.com/users/5697737/workouts/8...


  • DST 21.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 11.25km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Kalorie 1210kcal
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 maja 2016 Kategoria Steping :P, Urlop

Turbacz - Steping

Drugi dzień majówki. Moi młodzi chyba zapamiętają go do końca życia. Plan był taki żeby dotrzeć na czerwony szlak tuż za kwaterą , drogą Jurkowski Potok i nim spokojnie zdążać na Turbacz. Wszystko było by ok, gdybym tylko wiedział jak wiele wysiłku będzie nas kosztowała właśnie ta pierwsza faza drogi . 
Niestety nie doliczyłem czasu tego podejścia poza szlakiem i w końcowej fazie wycieczki moi byli już kompletnie wykończeni. Musiałem już po zejściu ze szlaków na asfalt w Ochotnicy biec po samochód na kwaterę bo powoli się ściemniało a szli już bardzo powoli.

Tak więc wycieczkę rozpoczęliśmy bezpośrednio z kwatery w Ochotnicy przy Jurkowskim Potoku. Droga początkowo asfaltowa zmieniła się w szutrową, a po minięciu kilku urokliwych mostków nad strumykami stała się zwykła drogą gruntową i zaczęła się bardzo mocno piąć do góry. Podejście na czerwony szlak , mimo małej odległości na mapie , zajęło nam prawie dwie godzimy i kosztowało bardzo dużo wysiłku.  


Na Jurkowskim Potoku


Droga do czerwonego szlaku (początki stromego )


Nietypowe wejście na szlak, prosto z ....lasu :P

Kiedy osiągnęliśmy już czerwony szlak , w okolicy Polany Kudowskiej, skierowaliśmy sie w kierunku naszego głównego celu czyli Turbacza. Droga była bardzo długa , na początku niezbyt wymagająca, biegnąca nowym szlakiem rowerowym , ubitym szutrem. Po drodze w Studzionkach w stacji turystycznej p.Chrobaków podbijamy pieczątki , żeby poświadczyć to nasze nietypowe wejście na szlak.
Ze Studzionek , przez Bukowinkę idziemy na przełęcz Knurowską.


Jeden z kopców granicznych na szlaku czerwonym


Czerwony szlak rowerowy


Moje Miśki :)


Stacja turystyczna w Studzionkach

Po przekroczeniu drogi na przełęczy i przejściu kilkuset metrów w miarę prostym szlakiem , zaczęły się momenty trudniejsze, kamieniste i bardziej strome. Miśki już były bardzo zmęczone i na zmianę dodawaliśmy sobie otuchy, rozmawiając  o wszystkim, żeby tylko zapomnieć o zmęczeniu i o tym ze jeszcze kawał drogi przed nami , oraz powrót na kwaterę. A czas nieubłaganie mijał i powoli zbliżał się ku wieczorowi. 
W końcu osiągnęliśmy najpierw Kiczorę , a po pokonaniu siodła Długiej Hali i kolejnym podejściu sam Turbacz.


Schronisko pod Turbaczem

Powrót na początku był zaplanowany przez Jaworzynę Kamienicką i Przysłop żółtym szlakiem do Ochotnicy, ale niestety ogromne zmęczenie Młodego , zbliżający się zmrok spowodowały zmianę planów. Odwrót nastąpił poprzez Kiczorę na zieloną ścieżkę dydaktyczną która poprzez Suchą i Znaki dość szybko sprowadziły nas do asfaltowej drogi na początku Ochotnicy , przy Schronisku Młodzieżowym w Ustrzyku. Kiedy już była końcówka szlaku i wiedziałem że Moi się nie zgubią , biegiem pognałem na dół i potem asfaltem w stronę kwatery. Miałem przed sobą ok 5 km  marszobiegu . Na szczęście kiedy pojawił się zasięg w komórce zadzwoniła do mnie zaniepokojona właścicielka kwatery i po chwili rozmowy zaproponowała że jej mąż wyjedzie mi na spotkanie i podjedzie zebrać  moich z drogi. Tak też zrobiliśmy i już po zmroku, ale bezpieczni wróciliśmy na kwaterę .
Trasa jak na nie wprawionych turystów bardzo długa i ciężka , ale ogarnięta :)
https://www.endomondo.com/users/5697737/workouts/717202536


  • DST 45.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 10:00
  • VAVG 4.50km/h
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 1 maja 2016 Kategoria Steping :P, Urlop

Trzy Korony - Steping

Kiedyś musiał być ten pierwszy raz, wiec w końcu całą naszą Trójcą postanowiliśmy spędzić majówkę razem poza domem . Pozwiedzać coś, pooglądać itp :)
Wybór padł na Gorce ( kwatera w Ochotnicy Górnej) i Szczawnicę z Trzema Koronami. W planach był jeszcze Luboń Wielki ale niestety już nie daliśmy rady.
Wyjazd nastąpił już 1 maja z samego rana, bo Wiola w Sobotę jeszcze pracowała . Pobudka wcześnie rano, paking i w drogę. Kierunek Sromowce Wyżne. Na miejscu jesteśmy po dwóch godzinach z niewielkim naddatkiem . Parkujemy jak zwykle trochę wcześniej ( na parkingu naprzeciw kościoła ) żeby potem nie mieć problemów z wyjechaniem ( sprawdziło się w 100% ).


Fotka startowa przy granicznym moście :)

Obieramy kierunek na Schronisko Trzy Korony żeby podbić książeczki GOT na początku podejścia ( na zejściu powtórka , są dwie pieczątki w schronisku). Schronisko całkiem przyjemne, akurat w tym dniu niezbyt zatłoczone , co nam sprzyjało na koniec wyprawy bo nie musieliśmy zbyt długo czekać na korytko . O dziwo karmią bardzo smacznie i niedrogo co nas absolutnie miło zaskoczyło.
Ze schroniska idziemy kawałek żółtym szlakiem , ale widząc że większość turystów wybiera właśnie ten szlak, my postanowiliśmy od razu na początku skręcić na zielony.




Pomysł był dobry, mieliśmy spokój i ciszę w trakcie przejścia. Większe grupy ludzi spotkaliśmy dopiero na polanie Kosarzyska , gdzie odpoczywali, biwakowali i ogólnie robili wokół siebie hałas. My w tym miejscu odbijamy na chwilę ( jak taka chwila może się wydłużyć jeśli idzie się pierwszy raz i nie zna się terenu ? :( ) w stronę Góry Zamkowej. Dojście dość ciekawe i całkiem wymagające , mimo schodów z kamieni i drewna . Ostre podejścia i zejścia pomiędzy Górą Zamkową a Ostrym Wierchem .
Ruiny Zamku Pieniny ciekawe , choć zbyt dużo pozostałości nie ostało się do naszych czasów. Warto jednak zobaczyć w jak niedostępnych miejscach nasi przodkowie potrafili budować swoje siedziby.




Ruiny Zamku Pieniny

Z Góry Zamkowej wracamy w stronę Trzech Koron idąc niebieskim szlakiem . Z biegiem czasu zaczyna robić się coraz większy tłok  i na samym końcu , przed samą Okrąglicą z ledwością można się poruszać po szlaku. 
Z Trzech Koron schodzimy niebieskim szlakiem przez Polanę Pieniny , gdzie rozciąga się przepiękny widok na Tatry ( nota bene taki sam jak z tarasu widokowego na Sokolicy tylko bez ciżby ludzkiej na plecach :P )


Widok na Tatry z Polany Pienieny

Z niebieskiego szlaku skręcamy na przeł. Szopce na żółty i powoli zaczynamy schodzić zamykając naszą Koronną pętelkę. Początek i koniec żółtego szlaku są łatwe i szerokie , natomiast środek jest mocno stromy, poprowadzony wieloma zakosami gdyż trzeba na krótkim odcinku pokonać dużą różnicę wysokości.



Wąwozem Szopczańskim schodzimy na koniec jeszcze raz do schroniska , gdzie podbijamy drugą pieczątkę, wciągamy bardzo smaczny obiad i asfaltem spokojnie wracamy do Księżnej żeby zawiozła nas dalej.
Przed odjazdem na kwaterę do Ochotnicy, zahaczamy jeszcze o Szczawnicę, lodzimy i odpoczywamy na ławeczkach przy Dunajcu.
Dzień spędzony całkiem miło, choć dość męczący , bo pierwsze górki w tym roku.

Traska ok 9 km 
Czas o 4-5 h
  • DST 9.27km
  • Teren 7.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 1.54km/h
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 28 marca 2016 Kategoria Szoson, Urlop

Szoson

Po kilku dniach przerwy należało rozprostować stare kości a wybór dziś padł na szosona.
Traska z Sosnowsi wokół P4 ale asfaltami więc ciut szerzej czyli miedzy innymi przez Łagiszę i Sarnów.






  • DST 47.20km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 24.41km/h
  • VMAX 43.31km/h
  • Kalorie 1484kcal
  • Podjazdy 311m
  • Sprzęt Decathlon Route 4
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 stycznia 2016 Kategoria Urlop, Ustawki

Wolny dzień ...grzech nie jechać :)

Święto wiec trzeba pokręcić choćby chwilę z rana.  Na znak stawił się tylko Domino bo reszta chyba się pozakopywała w swoich gawrach tak ze ich spod liści nie widać.  Dziś trochę jazdy wokół P3, P2 , przez las Antoniowski i przez Ujejsce na Bukowe. Tam przez to że pod śniegiem ścieżek nie było widać to sami je sobie wytyczyliśmy.  Potem powrót od drugiej strony P4 i do domu. Może po obiedzie jeszcze z Młodym coś na singlach ukręcę . 
Drogi świetne do jazdy, zero problemów z przyczepnością tak na jezdni jak i w terenie.  Temperatura rano -5°  a na powrocie -2°. Poprostu miodzio :)









  • DST 62.71km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 17.66km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Kalorie 2231kcal
  • Podjazdy 536m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 stycznia 2016 Kategoria Urlop

Takie tam...z rana :)

Urlop, wiec trzeba z rana pokręcić zanim Młody wstanie. Plan był prosty , czyli spokojnie zrobić ok 40 km i sprawdzić też drugą wersję naprawy rowerka.  Narazie prowizorka działa.  Zobaczymy jak długo. 
Jazda tak jak wczoraj bardzo przyjemna mimo jeszcze niższej temperatury. O 8 rano na starcie miałem -15 ° za P3 wzrosła do ok -10° a pod domem ok 11-tej było już -6°. Ciuchy z Lidla zdały egzamin w 100%. Tylko trzy cienkie warstwy i ZERO odczucia chłodu.  Jedynie czubku palców u nóg lekko zmarzły bo ochraniacze już są zużyte.  













  • DST 41.35km
  • Czas 02:17
  • VAVG 18.11km/h
  • VMAX 29.76km/h
  • Temperatura -15.0°C
  • Kalorie 1478kcal
  • Podjazdy 530m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl