Informacje

  • Wszystkie kilometry: 53516.17 km
  • Km w terenie: 4629.60 km (8.65%)
  • Czas na rowerze: 135d 19h 54m
  • Prędkość średnia: 16.97 km/h
  • Suma w górę: 492319 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mariotruck.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:733.87 km (w terenie 121.00 km; 16.49%)
Czas w ruchu:39:42
Średnia prędkość:18.49 km/h
Maksymalna prędkość:99.20 km/h
Suma podjazdów:8641 m
Suma kalorii:24338 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:56.45 km i 3h 03m
Więcej statystyk
Piątek, 31 lipca 2015 Kategoria Codzienność

Dom-Praca-Dom

Po trzech dniach bez kręcenia,  dzisiejszy poranek w siodle był cudnie przyjemny choć na starcie raptem 10°. Wybór krótkich spodenek był w tym przypadku lekkim przegięciem. Na drogach spokojnie bez problemów .

Powrót zapowiadał się w miarę szybki gdyż Młody przeskoczył dziś kolejny rok żywota swego i tort należało zdmuchnąć,  a musiałem jeszcze zajechać do sklepu po części do Księżniczki gdyż zawias poszedł się e.....pić . Niestety troszkę się przedłużyło bo na wale Przemszy spotykam kumpla ze sneakiem i  jak dobry samarytanin latam mu dziurę.  Potem jeszcze kilka minut gadki i dopiero do sklepu a potem na kwadrat. Droga spoko i całkiem przyjemna.
  • DST 44.80km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 23.37km/h
  • VMAX 36.43km/h
  • Kalorie 1210kcal
  • Podjazdy 104m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lipca 2015 Kategoria Codzienność

Dom-Praca-Dom

No....nareszcie jakaś normalna temperatura o poranku :) Na starcie 13 ° i gdyby nie zdecydowanie zbyt blisko wyprzedzająca mnie cysterna na Pogoni , poranek były cudowny. A tak , koleś sierść mi zjeżył i tyle.... a kto mnie teraz wygłaska :P ? 

Kończąc pracę byłem przekonany że do domu dojadę przemoczony do suchej nitki. Patrząc w stronę Sosnowsi,  widziałem ciężkie, ciemne chmury z widocznymi sługami padającego deszczu. Na szczęście nie było tak źle,  bo tylko na Zielonej przy stawie delikatnie porobiło nie robiąc większego zamieszania. Reszta drogi całkowicie spokojna i bezstresowa.  Temperatura ok 23° ale odczuwalny delikatny  chłodek. 
  • DST 38.38km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Kalorie 1049kcal
  • Podjazdy 96m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 lipca 2015 Kategoria Steping :P

Pilsko ...na stopach :P

Dzisiejszy dzień minął pod znakiem - steping - góring- burzing z piorunningiem :P
Wyjazd samochodem nastąpił ok 5 rano aby w miarę szybko osiągnąć cel którym dzisiaj było Pilsko. Dojazd bezproblemowy, rozpakowanie na parkingu w Korbielowie Dolnym i na podeszwach powolne pięcie się w górę .



Na początek kierujemy się niebieskim szlakiem w stronę Przełęczy Przysłopy (847) po czym skręcamy w prawo za za czarnymi znakami ( nawet oznaczonymi na mapie jako szlak rowerowy co trzeba następnym razem sprawdzić :P ) na Uszczawne Niżne (1015)











a zaraza za nim na Malorkę (1051)aby dostać się na Uszczawne Wyżne (1145) gdzie kończy się czarny pieszy (rowerowy ciągnie się dalej z nami :P ) , a zaczyna się zielony pieszy którym przez Skałkę (1235) pomykamy na Halę Miziowa do schroniska.


W schronisku kilka minut odpoczynku, ogarnięcie widoczków , buła i powoli idziemy na ostatni etap przed szczytem. Wbijamy się na żółty szlak który całkiem ładnie trawersuje wzdłuż północno-wschodniego stoku . Po chwili wychodzimy na ścieżkę wśród kosodrzewiny którą najpierw dostajemy się na "polskie pilsko " czyli na Pięć Kopców a dopiero kawałek dalej docieramy na Pilsko właściwe (1557).
















Kilka minut dajemy sobie na focenie i na odpoczynek , ale nie siedzimy na górze zbyt długo bo zaczynają się zbierać niezbyt sympatyczne chmury w odcieniu ciemno szarym.


Jeszcze nie wiedzieliśmy że to był początek tego co nas spotkało na zejściu. Na Miziową schodzimy czarnym wzdłuż wyciągów , całkiem fajnie i szybko. W schronisku zakup książeczek GOT ( w końcu może się coś uzbiera na żelazo na kapelusz :P ) , pieczątkarnia i biorąc pod uwagę widoki na niebie, następuje decyzja o jak najszybszym zejściu na dół .





Schodzimy żółtym szlakiem . Po kilkuset metrach zaczynamy słyszeć za sobą  delikatne pomruki burzy. Robi się bardzo szybko chłodniej, i czuć w powietrzu wilgoć. Zaczął coraz mocniej wiać wiatr . Gdzieś przed samą polaną Gackówka spadły pierwsze krople deszczu a zaraz po nich ( zdażyliśmy tylko szybko założyć deszczówki ) zrobiło się biało od deszczu, zerwał się wicher który wyginał trzydziestometrowe drzewa . Zejście zaczęło się robić bardzo niebezpieczne , bardzo szybko podłoże zaczęło się robić śliskie , do tego bardzo silny wiatr i o błąd nie było trudno. Każdy z nas był całkowicie skupiony na tym aby się gdzieś nie poślizgnąć co mogło by się skończyć tragicznie. I tylko to było w naszych możliwościach, na resztę nie mieliśmy żadnego wpływu. Prawda jest taka ze przed piorunem się nie ucieknie ( a schować się tam nie ma gdzie). Mieliśmy tylko nadzieje że im niżej będziemy tym będzie bezpieczniej. Moim zadaniem było jeszcze zagadywanie Oskara żeby nie zwracał uwagi na to co się dzieje wokół . Normalnie panicznie boi się burzy a tu nagle był w jej centrum, bez bezpiecznego pokoju czy zamkniętych okien, wszystko działo się nad jego głową. Zaczął się mocno trząść, adrenalina robi swoje, ale dzięki temu że go zagadywałem wyłączył się trochę i mocno go trzymając mogliśmy schodzić na dół. Na szczęście po kilku, kilkunastu minutach wszystko zaczęło się uspakajać i przeniosło na drugą stronę wzgórza po którym schodziliśmy. Cali przemoknięci ale zdrowi i co najważniejsze żywi dotarliśmy do samochodu.


 
Mimo tej burzy dzień był całkiem przyjemny. Droga ciężka ale widoki przepięknie wynagradzają wysiłek. 


  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 24 lipca 2015 Kategoria Codzienność

Dom-Praca-Dom

Na starcie 20° ale odczuwalnie chłodniej niż wczoraj. Przez okno wydawało się nawet ze może będzie padać ale nie , chmury powoli się rozchodziły. .... Problemów z puszkami brak, nawet w tej w plecaku na śniadanie mam kluczyk .....;) :)

Po pracy ciiiiiepło. ...28°....odczuwalna. ...pińćsettttttt .... ale droga spokojna choć wiatr po raz kolejny trochę przeszkadzał. 
Pod samym domem jedynie profesjonalista w swoim profesjonalnym puszkowozie musiał mnie zirytowac zwalniając przed zwolnieniem na jezdni do ....0 !!!!!! 
Wiem ....prawdopodobnie niemiec płakał jak mu to gówno sprzedawał ale nawet mój 20 letni francuski samochód przejeżdża przez to dziadostwo tyle ile jest na znaku (30) i nawet nie jęknie. 
A weź się potem za takim baranem rozbujaj jak on szuka dopiero jedynki.....
A tak poza tym miło i przyjemnie ;P
  • DST 37.72km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 22.86km/h
  • VMAX 36.53km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1065kcal
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 lipca 2015 Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście)

Trening z Oskarem

Wieczorny trening z Oskarem w Parku Tysiąclecia.  Dziś staraliśmy się przez cały czas próbować utrzymywać w terenie średnią powyżej 17 km/h co nam się udaje choć na wyjściu z każdego zakrętu młody musiał mocno bujać żelazo bo ścieżki kręte a zakręty bardzo ciasne . Powrót z treningu standardowo asfaltowym dość mocnym jak dla młodego podjazdem a później chwila zabawy  na singlu gdzie młody za każdym razem pozwala sobie na więcej.  Reszta drogi wg pomysłu Oskara południową stroną Stawików  potem w prawo w stronę Mysłowic,  pod most i groblami za Hubertusami wracamy od strony Naftowej.
  • DST 20.60km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 14.54km/h
  • VMAX 26.06km/h
  • Kalorie 910kcal
  • Podjazdy 386m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 lipca 2015 Kategoria Codzienność

Dom-Praca-Dom

Nie żebym płakał ale 22° na starcie o 5:13 ?? To lekkie przegięcie!  Poza tym droga spokojna choć trochę późno wyjechałem . Pusto , spokojnie.....

Powrót przy ciut niższej temperaturze niż wczoraj , ok 27 °. Jednak dzisiaj pojawił się dość silny wiatr który trochę utrudniał jazdę. Ale nie na tyle żeby była jakaś tragedia.  Na drogach w miarę spokojnie, bez scen....
  • DST 43.13km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 23.53km/h
  • VMAX 38.58km/h
  • Kalorie 1183kcal
  • Podjazdy 138m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 lipca 2015 Kategoria Codzienność

Dom-Praca-Dom

Na dzień dobry 18° i całkiem przyjemna jazda. Drogi jeszcze puste więc zero problemów z puszkami.  Na wałach Przemszy troszkę mgieł ale słońce już się przez nie przebijało. Dojazd do pracy mimo że z lekkim opóźnieniem na starcie, w korytarzu czasowym.

Powrót pod znakiem upału.  Myślę że w cieniu spokojnie było 32°. Picie w bidon ie wyjęte z chłodnego pomieszczenia,  po 10 minutach miało temperaturę otoczenia. 
Na drogach w zasadzie spokój oprócz kreatyna który na Grota Roweckiego spokojnie wjechał sobie na czerwonym na skrzyżowanie.  
  • DST 36.40km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 23.23km/h
  • VMAX 40.59km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 1014kcal
  • Podjazdy 67m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 lipca 2015 Kategoria Codzienność

Dom-Praca-Dom

Pierwszy dzień na rowerku o urlopie. Na starcie ok 15° ale całkiem rzeźko i przyjemnie.  Nawet jakoś tak łatwiej się kręciło bo obie opony wymienione na węższe,  2.25 na 2.0 . Tylko jakoś tak na go się czuję na takich wentylach; P Zobaczymy jak będą się sprawować na zjazdach w górach .....

Po pracy spokojnie do domu, zaliczając jedynie przychodnię żeby się zarejestrować do okulisty i sklep z armaturą.  
Droga bez przygód , spokojna .
  • DST 39.25km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 22.86km/h
  • VMAX 34.93km/h
  • Kalorie 1115kcal
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 lipca 2015 Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Urlop

Dolinki z Młodym


Kolejny dzień urlopu więc pakujemy się rano z Młodym do rzeźniocara i kierujemy się do Krzeszowic. Miałem to w planach już wcześniej ale prawdę mówiąc bałem się czy Oskar da radę na podjazdach. W końcu jednak się zdecydowałem wziąwszy tylko pod uwagę ewentualność skrócenia trasy gdyby były problemy z mocą . 
Wyładunek ogierów nastąpił w miejscu jak najbardziej spokojnym i znanym z poprzednich zbiórek, czyli na parkingu pod dworcem w Krzeszowicach. 
Bez zbędnego marnowania czasu wsiadamy na siodła i kierujemy się na północ w stronę Kopalni w Czatkowicach , którą dość szybko mijamy i dalej na Gorenice. Młody nawet nie zauważył że już powoli niezauważalnie nabiera wysokości. Mijamy z prawej strony podjazd do Klasztoru , bo nie on jest dzisiaj naszym celem i jedziemy w stronę zakrętu na Paczółtowice i tam też skręcamy. Młody widząc zakos drogi pod górę , stwierdził , że przypomina mu to podjazdy na TdF :). W tym momencie skończyły się miłe początki a zaczął pierwszy długi podjazd do Paczółtowic.

Młody przez dłuższy czas kręcił na środkowym blacie , ale gdzieś tak w połowie podjazdu grawitacja wzięła górę i musiał zacząć młynić. Biorąc pod uwagę że ma mniej przełożeń i z tyłu jego największa zębatka jest niestety mniejsza niż normalnie miał dość trudne zadanie. 
W końcu udało się osiągnąć jego pierwszą dzisiejszą "premię górską" ;P i na szczycie odwiedzamy napotkany sklep, aby zaopatrzyć sie potrzebne płyny tudzież karmę dla bikerów, bo na dole jakoś nie było czasu na takie pierdoły ;)
Ale żeby nie było że nas tam nie było to jeszcze fotka przy starym drewnianym kościółku i szybki , ostry zjazd w stronę Doliny Racławki.

Wjeżdżamy w Dolinę Racławki i wzdłuż strumienia kierujemy się do jej końca , mijając po drodze urokliwe okoliczności przyrody jak to mawiał nasz polski wieszcz komedii :P


Na końcu Racławki musimy podjąć decyzję co dalej : skręcamy w lewo i jedziemy do Żar , czy w prawo , troche na dół i dalej do góry następną doliną do Szklar? Po konsultacji z Młodym wybieramy opcje dodatkowego podjazdu, skręcamy w lewo i mozolnie zaczynamy podjazd pod kolejną "premię górską " która umiejscowiła sie na Babiej Górze (nie nie ,nie na TEJ , zbieżność "nazwisk" ;P ) sporo dalej za Żarami. Kolejne siątki metrów za nami , piękne widoki i perspektywa szybkiego krętego zjazdu do Szklar. 


Żary



Zjazd do Szklar był bardzo przyjemny, choć młody stwierdził że trochę ręka go boli od klamki hamulca, ale nie dało się inaczej. Jeszcze nie ma na tyle doświadczenia i opanowania aby rozbujać się do dużej prędkości na tak stromych zjazdach.

W Szklarach obmyślamy dalszą drogę i niech ce nam wyjść inaczej jak walczyć o trzecią  , najwyższą i najtrudniejszą w tym dniu premie górską , czyli podjazd w kierunku Łaz bardzo stromym asfaltem pod skałą z Krzyżem na Bradle(?) . Ten podjazd dał Młodemu najmocniej w kość i końcówkę musiał podprowadzić bo zabrakło jednej jedynej tarczy. Kilka zębów więcej i dałby radę . 


Podjazd pod Bradło



Dojazd do Łaz  był już całkiem delikatny i spokojny, tym bardziej że całą drogę wyasfaltowali. W Łazach skręcamy w prawo , aby kolejnym stromym zjazdem wbić się do Doliny Będkowskiej. Będkowska , już niespiesznie i podziwiając jej uroki, jedziemy w dół w stronę Brzezinki i Rudawy gdzie kilkanaście minut odpoczywamy przed ostatnim , płaskim etapem czyli przejazdem z powrotem do Krzeszowic .
Pierwsze Dolinki Krakowskie Młodego zaliczone, podjazdy mimo że ciężkie pokonał z ogromnym hartem ducha i jak sam stwierdził , podobało mu się choć był strasznie zmęczony.






  • DST 35.80km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 13.02km/h
  • VMAX 48.40km/h
  • Kalorie 1774kcal
  • Podjazdy 1047m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 lipca 2015 Kategoria Codzienność

Dom-Praca-Dom

  • DST 46.68km
  • Czas 02:00
  • VAVG 23.34km/h
  • VMAX 35.94km/h
  • Kalorie 1289kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl