Wpisy archiwalne w kategorii
Oskar ( ze mną oczywiście)
Dystans całkowity: | 2849.79 km (w terenie 948.94 km; 33.30%) |
Czas w ruchu: | 196:30 |
Średnia prędkość: | 14.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.84 km/h |
Suma podjazdów: | 27140 m |
Suma kalorii: | 121495 kcal |
Liczba aktywności: | 73 |
Średnio na aktywność: | 39.04 km i 2h 41m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 11 lipca 2019
Kategoria Dłuższe z noclegiem, Oskar ( ze mną oczywiście), Urlop
Sosnowiec - Sandomierz - Sosnowiec Etap 1 Sosnowiec-Uściszowice
Projekt Sosnowiec-Sandomierz-Sosnowiec
- co to było i z czym się to jadło ;)
Part 1
Pomysł powstał w głowie Wojtka , po czym zainfekował jego kolegę a potem mnie . Samo wymyślanie trasy, ilości etapów by dostosować ich ilość do wszystkich uczestników, trwało chyba od jesieni zeszłego roku a skończyło się, zwłaszcza ustalanie noclegów, na tydzień czy dwa przed wyjazdem.
Traskę obmysliłem w miarę szybko w dwu wersjach i po konsultacji z prowodyrem wyjazdu stanęło na opcji 2 , czyli najpierw na południe na wały Wisły przy Oświęcimiu, potem Wiślaną Trasą Rowerową przez Kraków do samego Sandomierza. Stamtąd powrot górą, czyli w zasadzie po lini prostej przez Chmielnik , Pińczów i Pilicę do domu.
Całość trasy podzieliliśmy ze względu na odległość na 4 etapy i trzy noclegi. Niestety ze względu na dość puźną możliwość zamawiania kwater, to ich dostępność podzieliła nam trasę na konkretne odcinki.
Pierwszy etap zamknął sie 196 km ( dla mnie i Młodego bo każdy miał start z innego miejsca )
Wyjechaliśmy tuż po 6:00 i dość sprawnie , zabierając po drodze Rafała i Artura (?) , dotarliśmy na WTR. W wiekszości trasa ta prowadzi utwardzonymi, asfaltowymi wałami Wisły oraz mało ruchliwymi uliczkami przez okoliczne wioski. Mniej więcej w połowie drogi do Krakowa złapał nas dość intensywny deszcz z krawędzi chmur niosących w niedalekiej odległości burzę.
Po drodze do Krakowa mieliśmy dwa odpoczynki, jeden pod altaną MOR'u , a drugi w knajpce przy Opactwie w Tyńcu. Niestety przed samym Opactwem, Wojtek z kolegą musiał zawrócić do domu. Problemy techniczne uniemożliwiły mu dalszą wyprawę.
Z Tyńca dojechaliśmy do Krakowa i tam niestety, już mijając A4, skończyły sie znaki WTR. Cały przejazd przez miasto na drugą stronę odbył się tylko dzięki nawigacji w telefonie i stronie internetowej z interaktywną mapą szlaku. Jeśli ktoś nie ma elektroniki to przejazd przez Krk go przerośnie. Bardzo się w tym względzie zawiodłem na naszej starej stolicy.
Po wyjeździe z Krakowa i odnalezieniu dalszej części szlaku , zgodnie z jego przebiegiem pojechaliśmy w stronę Koszyc gdzie w zaopatrzyliśmy się prowiant na noc i na kolejny dzień .
Na kwaterę zajechaliśmy bardzo zmęczeni, zwłaszcza że ostatnie 10 km przywitało nas dość mocnymi podjazdami.
Miejsce ma nocleg okazało się bardzo przytulne, czyste i ciche, oraz niedrogie co wraz z poprzednimi przymiotami nie często się zdarza ;)
Dla zainteresowanych ;)
https://m.facebook.com/maly.domek.agroturystyka/?l...
- co to było i z czym się to jadło ;)
Part 1
Pomysł powstał w głowie Wojtka , po czym zainfekował jego kolegę a potem mnie . Samo wymyślanie trasy, ilości etapów by dostosować ich ilość do wszystkich uczestników, trwało chyba od jesieni zeszłego roku a skończyło się, zwłaszcza ustalanie noclegów, na tydzień czy dwa przed wyjazdem.
Traskę obmysliłem w miarę szybko w dwu wersjach i po konsultacji z prowodyrem wyjazdu stanęło na opcji 2 , czyli najpierw na południe na wały Wisły przy Oświęcimiu, potem Wiślaną Trasą Rowerową przez Kraków do samego Sandomierza. Stamtąd powrot górą, czyli w zasadzie po lini prostej przez Chmielnik , Pińczów i Pilicę do domu.
Całość trasy podzieliliśmy ze względu na odległość na 4 etapy i trzy noclegi. Niestety ze względu na dość puźną możliwość zamawiania kwater, to ich dostępność podzieliła nam trasę na konkretne odcinki.
Pierwszy etap zamknął sie 196 km ( dla mnie i Młodego bo każdy miał start z innego miejsca )
Wyjechaliśmy tuż po 6:00 i dość sprawnie , zabierając po drodze Rafała i Artura (?) , dotarliśmy na WTR. W wiekszości trasa ta prowadzi utwardzonymi, asfaltowymi wałami Wisły oraz mało ruchliwymi uliczkami przez okoliczne wioski. Mniej więcej w połowie drogi do Krakowa złapał nas dość intensywny deszcz z krawędzi chmur niosących w niedalekiej odległości burzę.
Po drodze do Krakowa mieliśmy dwa odpoczynki, jeden pod altaną MOR'u , a drugi w knajpce przy Opactwie w Tyńcu. Niestety przed samym Opactwem, Wojtek z kolegą musiał zawrócić do domu. Problemy techniczne uniemożliwiły mu dalszą wyprawę.
Z Tyńca dojechaliśmy do Krakowa i tam niestety, już mijając A4, skończyły sie znaki WTR. Cały przejazd przez miasto na drugą stronę odbył się tylko dzięki nawigacji w telefonie i stronie internetowej z interaktywną mapą szlaku. Jeśli ktoś nie ma elektroniki to przejazd przez Krk go przerośnie. Bardzo się w tym względzie zawiodłem na naszej starej stolicy.
Po wyjeździe z Krakowa i odnalezieniu dalszej części szlaku , zgodnie z jego przebiegiem pojechaliśmy w stronę Koszyc gdzie w zaopatrzyliśmy się prowiant na noc i na kolejny dzień .
Na kwaterę zajechaliśmy bardzo zmęczeni, zwłaszcza że ostatnie 10 km przywitało nas dość mocnymi podjazdami.
Miejsce ma nocleg okazało się bardzo przytulne, czyste i ciche, oraz niedrogie co wraz z poprzednimi przymiotami nie często się zdarza ;)
Dla zainteresowanych ;)
https://m.facebook.com/maly.domek.agroturystyka/?l...
- DST 195.93km
- Czas 10:21
- VAVG 18.93km/h
- VMAX 50.04km/h
- Kalorie 2948kcal
- Podjazdy 692m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 czerwca 2019
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Ustawki
Awaryjny dzionek z Młodym
Dziś w planach była setuchna z Oskarem. Niestety pechozol dopadł mnie znienacka. Pojawiła się powtórka z Turbacza. Czyli łańcuch nowy a kaseta.....w dup..e :(
Na szczęście Krzysiek miał otwarte od 10 , więc pokręciliśmy się po Będzinie, potem podjechaliśmy kupić kasetę którą mi odrazu wymienił, a że zajeło nam to wszystko dużo czasu musieliśmy powoli wracać na kwadrat. Przez Dorotkę i park w Grodźcu na szagę wokół Czeladzi, potem wzdłuż Brynicy i przez Park Alfreda do Milowic. Stamtąd do Parku Tysiąclecia i pod blokhaus.
Dobrze że nie wybrałem się z chłopakami na Pilsko bo h.. by mnie chyba strzelił .
Na szczęście Krzysiek miał otwarte od 10 , więc pokręciliśmy się po Będzinie, potem podjechaliśmy kupić kasetę którą mi odrazu wymienił, a że zajeło nam to wszystko dużo czasu musieliśmy powoli wracać na kwadrat. Przez Dorotkę i park w Grodźcu na szagę wokół Czeladzi, potem wzdłuż Brynicy i przez Park Alfreda do Milowic. Stamtąd do Parku Tysiąclecia i pod blokhaus.
Dobrze że nie wybrałem się z chłopakami na Pilsko bo h.. by mnie chyba strzelił .
- DST 43.56km
- Teren 10.00km
- Czas 02:59
- VAVG 14.60km/h
- VMAX 42.12km/h
- Kalorie 745kcal
- Podjazdy 373m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 lutego 2019
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Ustawki
Łewerest - zimowe wejście północną ścianą, bez tlenu i szerpów ;)
Po kolejnym tygodniu bez rowerka, szybki , nie zapowiedziany trip .
Szybki wpis na Fb i troje osobników dołączyło do nas w celu zimowego ataku na dąbrowski Łewerest ;)
Przy Zielonej na szutsze cały czas żywe lodowisko, a poza tym valkiem fajna droga.
Szybki wpis na Fb i troje osobników dołączyło do nas w celu zimowego ataku na dąbrowski Łewerest ;)
Przy Zielonej na szutsze cały czas żywe lodowisko, a poza tym valkiem fajna droga.
- DST 61.36km
- Teren 2.00km
- Czas 04:16
- VAVG 14.38km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 910kcal
- Podjazdy 323m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 kwietnia 2018
Kategoria Rajdy i Zawody, Oskar ( ze mną oczywiście)
Nadwiślański LiszKoR TR50
Kolejny w tym roku Rajd na Orientację. Tym razem w okolicach zamku Tenczyn. Trasa bardzo ciekawa, urozmaicona i z wieloma podjazdami. Fakt ten oraz duża tym razem liczba pkt do odnalezienia, spowodowały brak mozliwości zdobycia przez Młodego ich wszystkich (21). Ale 16 znalezionych umożliwił mu zdobycie 1 miejsca w klasyfikacji Junior na trasie TR50.
- DST 51.76km
- Teren 20.00km
- Czas 04:19
- VAVG 11.99km/h
- VMAX 53.00km/h
- Kalorie 3385kcal
- Podjazdy 895m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 lutego 2018
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Rajdy i Zawody
Silesia Race - Zima 2018
Pierwsze zawody w tym roku. Organizator dla nas nieznany więc nie wiedzieliśmy jak będzie i z czym to się u nich je ;)
Pobudka rano , paking i w drogę. Baza niedaleko bo Tarnowskich Górach i droga minęła szybko.
Na miejscu szybka orientacja, gdzie?, co?, jak posiąść numerki i karty . Potem wracamy do auta ogarnąć rowery i spotykamy Marcina z Rowerowego Wielunia :)
Większość czasu do przejazdu na start spędzamy w cieple , w bazie. Potem wszyscy przechodzimy/przejeżdżamy na Rynek bo stamtąd startujemy , po uprzednim przywitaniu przez Burmistrza, wspólnej fotce i mini odprawie.
Pierwsza rzecz i w sumie jedyna która lekko mnie zirytowała to mnogość papieru . W sumie mieliśmy 3 kartki A4 , dwie z mapami i jedna z opisami pkt . Moim skromnym zdaniem , przerost formy nad treścią. Punkty były bardzo proste nawigacyjnie i tak szczegółowe ich opisywanie było zbędne natomiast używanie tylu kartek było mocno irytujące.
Na początku wspólnie z Oskarem , choć to w sumie był jego pomysł i to bardzo dobry ;) , wybraliśmy wariant: południe a potem na północ.
skupienie pkt na południu było większe i z mapy wynikało że może być trudniejsze w nawigacji. Chcieliśmy mieć trudne rzeczy na początku. I to był dobry ruch.
Pierwszy na strzał poszedł pkt 7, ktory miał być w zasadzie w centrum miasta na pomniku z armatą. Dojazd bez problemu, tłum zawodników , tylko ....lampionu brak :( okazało się że komuś się przylepił do rąsi, pewnie teraz wisi wesoło u kogoś nad kominkiem , ehhhh.... Oczywiście w takim wypadku decyzja jest jedna , robimy fotoplastikon z armatą + telefon do organizatora.
W międzyczasie tłum się rozrzedził a pod pomnik podjechał chlopak od organizatora i wystawił nowy lampion, wiec podbijamy karty i lecimy dalej. Tetaz już rzeczywiście na południe, częściowo przez miasto w stronę pkt 1.
Jedynka znaleziona bez żadnych problemów, pod przepustem, pod obwodnicą Tarnowskich, przy torach kolejki.
Kolejny pkt 2, to jeden z parowozów w skansenie na terenie Zabytkowej Kopalni Srebra. Droga do niego biegla wśród pól i była dobrze widoczna tak jak i wieża wyciągowa Kopalni więctrudno było nie trafić :)
Z kopalni krecimy na pkt 3 , którypo wyjeździe z miedzy domów jest doskonale widoczny. Jest to hałda popłuczkowa . Wysoka kupa ziemi ze stromymi ścianami po których niektórzy próbowali dostać się na górę ;). My posłuchaliśmy się opisu z magicznej kartki i objechaliśmy dziada od południa :) okazało się że jest tam spokojny wjazd rowerem.
Z pkt3 na 4 jedziemy na południe w zasadzie po czarnym szlaku rowerowym. Tu też był opis by punkt ogarniać od południa bo reszta stron jest ograniczona stromymi ścianami kamieniołomu , a pkt czyli wejście do starej sztolni jest na dnie wąwozu. Moim zdaniem w opisie powinna być mowa o południowym wschodzie bo tam był wjazd do wawozu bo południe było ograniczone czynnym stokiem narciarskim. Ale to taki drobny szczegół tym bardziej że odległości miedzy pkt nie były duże wiec i pomyłki nie skutkowały wielokilometrowymi objazdami.
Młody ładnie zjechał po śniegu na sam dół na calkiem niezłej prędkości, miodzio , wyrabia się młodzież. Na dole podbił kartę a ja w tym czasie opracowywałem dalszą trasę.
Kolejny punkt pkt5 znajdował się po północno wschodniej stronie rez.Segiet, ale najpierw trzeba było się wydostać z kamieniołomu. Prócz wąskiej ścieżki na samym dole , całą resztę podjazdu wyjechaliśmy czym mnie Młody mile zaskoczył :)
Na górze objazd stacji narciarskiej ulicą dookoła i wjazd w rezerwat niebieskim pieszym. Pkt był na malutkiej wysepce na malutkim stawiku ;) Znaleziony bez problemu.
Z 5 pomykamy przez Repty Ślaskie na oznaczony RJnO pkt na terenie parku w Reptach gdzie jest Sztolnia Czarnego Pstrąga, jedna z najciekawszych atrakcji tego terenu. Park to mozna powiedzieć dwie wysokie strony doliny której srodkiem płynie strumień. Kiedy zaczęliśmy z Rept podjeżdża mocno do góry pomyślałem że warto ogarnąć mapę, tę drugą z pkt literowymi , żeby nie dymać do góry bez sensu . I to był chyba strzał w dziesiątkę. Zanim wyjechaliśmy na samą górę, skręcilismy w lewo w drogę gruntową zamkniętą szlabanem bo wg mapy , większość tych pkt mieliśmy na azymut centralnie z lewej strony a z wyglądu terenu wynikało że bez sensu jest teraz jeszcze wyżej wjeżdżać bo trzeba by dwa razy robić tę stronę doliny pod górę. Dlatego gruntówką walimy w dół przez pole i wlatujemy na ścieżkę w parku. Skręcamy w lewo i po 150 m dojeżdżamy do polany w dolinie gdzie po lewe na skarpie u góry jest pkt E. Kolejny wybór to pkt D, dlatego że też znajduje się na dole, jest do niego spokojny dojazd scieżką, przez mostek . Zaliczamy D. Stad do H jest łukowata ścieżka ok 700 metrowa ale tym razem długo pod górę zwaną Górą Mikołaja. Chwilę nam zeszło ale dojechaliśmy do krawędzi lasu i pola i po skręcie w prawo i 100 m ogarniamy to H . Tutaj puki co był pomysł podjechać do narożnika lasu i wzdłuż jego krawędzi objechać pole dzielące nas od pkt C dookoła. Na szczęście temperatura nie wzrosła na tyle by rozpuścić mocno snieg i błoto na polu wiec biorąc przyklad z piechurów pojechaliśmy w dół na szagę przez pole. Kto jechał przez zbronowane pole ten wie jakie to przyjemne :p a jechaliśmy tak prawie kilometr. Ręce chciały wyskoczyć z barków a nogi chciały nas zabić za brak SPD. Pkt C zdobyty. Z C na B prościutto ścieżką w dół, potem przez strumień i przez strumień i....jeszcze raz przez strumień ;) a co ? a jak? nam też wolno baboka strzelić :p
B był w dołku pod skarpą i prosto z niego stromo do góry weszliśmyna alejki parkowe którymi trafiliśmy na pkt A , w jednym z wejść Szpitala , gdzie zorganizowano punkt żywieniowy. Tam spotykamy Kosmatą z Tomkiem i ekipą. Chwilunia gadki i jedziemy dalej. Tetaz już tylko lekki podjazd na północną stronę Parku, lekki zjazd, łapiemy G , zaraz potem F i kulturalnie wytaczamy sięspowrotem na asfalt. Tym sposobem mała mapa poszła. ...eeee....za pazuchę , bo przeca rowerzyści kulturalni są i nie śmiecą :)
Tutaj też skończyły się jakieś trudności czy to nawigacyjne czy fizyczne. Reszta punktów nie sprawiła żadnych trudności. Po kolei szły, pkt 8 na oś. Przyjaźń, pkt 6 przy strumieniu za Starymi Tarnowicami.
pkt9 między wagonami na nasypie . Trzy kolejne , 10-11-12 ukryto w lesie między Tarnowskimi Gorami a Miasteczkiem Śląskim i nie stanowiły żadnej trudności, jedynie jazda między nimi była nużąca , długie proste itp. Z 12 jedziemy znów na południe wracając w kierunku bazy wzdłuż torów kolejowych i zachaczając o Dworzec Autobusowy gdzie krył się Gwarek czyli pkt 13 kończymy rajd w bazie.
Na koniec koryto z przyczepki i powrótna kwadrat. Biorąc pod uwagę że nie było tu klasyfikacji Junior, jechaliśmy grzecznie i spokojnie więc na wyniki nie czekaliśmy. Poczytamy w necie ;)
Ha i potwierdzone .....
Oskar 6
Ja 7
Nie było klasyfikacji Junior więc Młody liczony jak Stary :)
Pobudka rano , paking i w drogę. Baza niedaleko bo Tarnowskich Górach i droga minęła szybko.
Na miejscu szybka orientacja, gdzie?, co?, jak posiąść numerki i karty . Potem wracamy do auta ogarnąć rowery i spotykamy Marcina z Rowerowego Wielunia :)
Większość czasu do przejazdu na start spędzamy w cieple , w bazie. Potem wszyscy przechodzimy/przejeżdżamy na Rynek bo stamtąd startujemy , po uprzednim przywitaniu przez Burmistrza, wspólnej fotce i mini odprawie.
Pierwsza rzecz i w sumie jedyna która lekko mnie zirytowała to mnogość papieru . W sumie mieliśmy 3 kartki A4 , dwie z mapami i jedna z opisami pkt . Moim skromnym zdaniem , przerost formy nad treścią. Punkty były bardzo proste nawigacyjnie i tak szczegółowe ich opisywanie było zbędne natomiast używanie tylu kartek było mocno irytujące.
Na początku wspólnie z Oskarem , choć to w sumie był jego pomysł i to bardzo dobry ;) , wybraliśmy wariant: południe a potem na północ.
skupienie pkt na południu było większe i z mapy wynikało że może być trudniejsze w nawigacji. Chcieliśmy mieć trudne rzeczy na początku. I to był dobry ruch.
Pierwszy na strzał poszedł pkt 7, ktory miał być w zasadzie w centrum miasta na pomniku z armatą. Dojazd bez problemu, tłum zawodników , tylko ....lampionu brak :( okazało się że komuś się przylepił do rąsi, pewnie teraz wisi wesoło u kogoś nad kominkiem , ehhhh.... Oczywiście w takim wypadku decyzja jest jedna , robimy fotoplastikon z armatą + telefon do organizatora.
W międzyczasie tłum się rozrzedził a pod pomnik podjechał chlopak od organizatora i wystawił nowy lampion, wiec podbijamy karty i lecimy dalej. Tetaz już rzeczywiście na południe, częściowo przez miasto w stronę pkt 1.
Jedynka znaleziona bez żadnych problemów, pod przepustem, pod obwodnicą Tarnowskich, przy torach kolejki.
Kolejny pkt 2, to jeden z parowozów w skansenie na terenie Zabytkowej Kopalni Srebra. Droga do niego biegla wśród pól i była dobrze widoczna tak jak i wieża wyciągowa Kopalni więctrudno było nie trafić :)
Z kopalni krecimy na pkt 3 , którypo wyjeździe z miedzy domów jest doskonale widoczny. Jest to hałda popłuczkowa . Wysoka kupa ziemi ze stromymi ścianami po których niektórzy próbowali dostać się na górę ;). My posłuchaliśmy się opisu z magicznej kartki i objechaliśmy dziada od południa :) okazało się że jest tam spokojny wjazd rowerem.
Z pkt3 na 4 jedziemy na południe w zasadzie po czarnym szlaku rowerowym. Tu też był opis by punkt ogarniać od południa bo reszta stron jest ograniczona stromymi ścianami kamieniołomu , a pkt czyli wejście do starej sztolni jest na dnie wąwozu. Moim zdaniem w opisie powinna być mowa o południowym wschodzie bo tam był wjazd do wawozu bo południe było ograniczone czynnym stokiem narciarskim. Ale to taki drobny szczegół tym bardziej że odległości miedzy pkt nie były duże wiec i pomyłki nie skutkowały wielokilometrowymi objazdami.
Młody ładnie zjechał po śniegu na sam dół na calkiem niezłej prędkości, miodzio , wyrabia się młodzież. Na dole podbił kartę a ja w tym czasie opracowywałem dalszą trasę.
Kolejny punkt pkt5 znajdował się po północno wschodniej stronie rez.Segiet, ale najpierw trzeba było się wydostać z kamieniołomu. Prócz wąskiej ścieżki na samym dole , całą resztę podjazdu wyjechaliśmy czym mnie Młody mile zaskoczył :)
Na górze objazd stacji narciarskiej ulicą dookoła i wjazd w rezerwat niebieskim pieszym. Pkt był na malutkiej wysepce na malutkim stawiku ;) Znaleziony bez problemu.
Z 5 pomykamy przez Repty Ślaskie na oznaczony RJnO pkt na terenie parku w Reptach gdzie jest Sztolnia Czarnego Pstrąga, jedna z najciekawszych atrakcji tego terenu. Park to mozna powiedzieć dwie wysokie strony doliny której srodkiem płynie strumień. Kiedy zaczęliśmy z Rept podjeżdża mocno do góry pomyślałem że warto ogarnąć mapę, tę drugą z pkt literowymi , żeby nie dymać do góry bez sensu . I to był chyba strzał w dziesiątkę. Zanim wyjechaliśmy na samą górę, skręcilismy w lewo w drogę gruntową zamkniętą szlabanem bo wg mapy , większość tych pkt mieliśmy na azymut centralnie z lewej strony a z wyglądu terenu wynikało że bez sensu jest teraz jeszcze wyżej wjeżdżać bo trzeba by dwa razy robić tę stronę doliny pod górę. Dlatego gruntówką walimy w dół przez pole i wlatujemy na ścieżkę w parku. Skręcamy w lewo i po 150 m dojeżdżamy do polany w dolinie gdzie po lewe na skarpie u góry jest pkt E. Kolejny wybór to pkt D, dlatego że też znajduje się na dole, jest do niego spokojny dojazd scieżką, przez mostek . Zaliczamy D. Stad do H jest łukowata ścieżka ok 700 metrowa ale tym razem długo pod górę zwaną Górą Mikołaja. Chwilę nam zeszło ale dojechaliśmy do krawędzi lasu i pola i po skręcie w prawo i 100 m ogarniamy to H . Tutaj puki co był pomysł podjechać do narożnika lasu i wzdłuż jego krawędzi objechać pole dzielące nas od pkt C dookoła. Na szczęście temperatura nie wzrosła na tyle by rozpuścić mocno snieg i błoto na polu wiec biorąc przyklad z piechurów pojechaliśmy w dół na szagę przez pole. Kto jechał przez zbronowane pole ten wie jakie to przyjemne :p a jechaliśmy tak prawie kilometr. Ręce chciały wyskoczyć z barków a nogi chciały nas zabić za brak SPD. Pkt C zdobyty. Z C na B prościutto ścieżką w dół, potem przez strumień i przez strumień i....jeszcze raz przez strumień ;) a co ? a jak? nam też wolno baboka strzelić :p
B był w dołku pod skarpą i prosto z niego stromo do góry weszliśmyna alejki parkowe którymi trafiliśmy na pkt A , w jednym z wejść Szpitala , gdzie zorganizowano punkt żywieniowy. Tam spotykamy Kosmatą z Tomkiem i ekipą. Chwilunia gadki i jedziemy dalej. Tetaz już tylko lekki podjazd na północną stronę Parku, lekki zjazd, łapiemy G , zaraz potem F i kulturalnie wytaczamy sięspowrotem na asfalt. Tym sposobem mała mapa poszła. ...eeee....za pazuchę , bo przeca rowerzyści kulturalni są i nie śmiecą :)
Tutaj też skończyły się jakieś trudności czy to nawigacyjne czy fizyczne. Reszta punktów nie sprawiła żadnych trudności. Po kolei szły, pkt 8 na oś. Przyjaźń, pkt 6 przy strumieniu za Starymi Tarnowicami.
pkt9 między wagonami na nasypie . Trzy kolejne , 10-11-12 ukryto w lesie między Tarnowskimi Gorami a Miasteczkiem Śląskim i nie stanowiły żadnej trudności, jedynie jazda między nimi była nużąca , długie proste itp. Z 12 jedziemy znów na południe wracając w kierunku bazy wzdłuż torów kolejowych i zachaczając o Dworzec Autobusowy gdzie krył się Gwarek czyli pkt 13 kończymy rajd w bazie.
Na koniec koryto z przyczepki i powrótna kwadrat. Biorąc pod uwagę że nie było tu klasyfikacji Junior, jechaliśmy grzecznie i spokojnie więc na wyniki nie czekaliśmy. Poczytamy w necie ;)
Ha i potwierdzone .....
Oskar 6
Ja 7
Nie było klasyfikacji Junior więc Młody liczony jak Stary :)
- DST 50.71km
- Teren 10.00km
- Czas 03:39
- VAVG 13.89km/h
- VMAX 36.00km/h
- Kalorie 2861kcal
- Podjazdy 344m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 lutego 2018
Kategoria Jednodniowe, Oskar ( ze mną oczywiście)
Sobotnia prawie siemsiątka :P
Dzisiaj krótka wycieczka z Młodym. Mozna powiedzieć że kółko wokół DG, przez Sławków Tucznawę Sikorkę P3 itp.
Drogi suche. Jazda bez problemów. Ogolnie staraliśmy się dziś trzymać czarnego ale i terenu były kawałki.
Drogi suche. Jazda bez problemów. Ogolnie staraliśmy się dziś trzymać czarnego ale i terenu były kawałki.
- DST 67.56km
- Teren 10.00km
- Czas 00:03
- VAVG 1351.20km/h
- VMAX 37.14km/h
- Temperatura -2.0°C
- Kalorie 3011kcal
- Podjazdy 261m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 lutego 2018
Kategoria Jednodniowe, Oskar ( ze mną oczywiście)
Wycieczkowe kółko z Młodym
Niby ferie a my z Młodym prawie w ogóle nie kręcimy. Ale za to byliśmy w innych miejscach, np w Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach której zwiedzanie bardzo polecam ;)
Ale żeby nie było, to w Sobotę jednak bryknęliśmy. Małe kółko wokół Pogorii ale lekko rozszerzone, bo byliśmy i w Parku Tysiąclecia i w Galerii Sztuki w Czeladzi w miejscu nieczynnej kopalni Saturn , i na Przełajce. Potem przez górę Kijów pomknęliśmy na Psary i Warężyn żeby oblecieć P4 dookoła. Stamtąd przez P3 i miasto do Muzeum Sztygarka w Dąbrowie bo dowieźli Mikoyana i Gurewicza 21 ;) Potem już prosto przy Oszolomie na Pogoń i na kwadrat ;)
Ale żeby nie było, to w Sobotę jednak bryknęliśmy. Małe kółko wokół Pogorii ale lekko rozszerzone, bo byliśmy i w Parku Tysiąclecia i w Galerii Sztuki w Czeladzi w miejscu nieczynnej kopalni Saturn , i na Przełajce. Potem przez górę Kijów pomknęliśmy na Psary i Warężyn żeby oblecieć P4 dookoła. Stamtąd przez P3 i miasto do Muzeum Sztygarka w Dąbrowie bo dowieźli Mikoyana i Gurewicza 21 ;) Potem już prosto przy Oszolomie na Pogoń i na kwadrat ;)
- DST 60.40km
- Teren 10.00km
- Czas 04:07
- VAVG 14.67km/h
- VMAX 34.76km/h
- Kalorie 3229kcal
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 stycznia 2018
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Rajdy i Zawody
Rajd Cztery Pory Roku -Zima 2018
Wyjazd planowany od ponad miesiąca. Spokojna wycieczka na rajd turystyczny. Nawet przez chwilę była opcja że pojedzie z nami Ania odPatyczna z koleżanką ale w willię wyjazdu popruszył śnieg i stwierdziły iż podjadą do Jaworzna smrodowozem :p ale na doczepkę podrzuciły nam Tomka Gwoździka i z nim razem pomknęliśmy skoro świt pod Galenę. Droga mimo że ośnieżona i ciągle padał śnieg, caly wyjazd zresztą, była bezproblemowa a i znalazły się miejsca gdzie z Oskarem mogliśmy specjalnie poślizgać się na rowerach.
Spod Galerii, po zapisach i konsumcji babeczek, pojechaliśmy z całą ferajną na Sosinę gdzie był koniec rajdu. Tam wmłuciliśmy po kiełbie z żurkiem i nie czekając na losowanie nagród, w tym samym składzie wrocilismy do Sosnowsi ino przez górkę z kapliczką ;)
Spod Galerii, po zapisach i konsumcji babeczek, pojechaliśmy z całą ferajną na Sosinę gdzie był koniec rajdu. Tam wmłuciliśmy po kiełbie z żurkiem i nie czekając na losowanie nagród, w tym samym składzie wrocilismy do Sosnowsi ino przez górkę z kapliczką ;)
- DST 53.77km
- Teren 5.00km
- Czas 04:18
- VAVG 12.50km/h
- VMAX 33.28km/h
- Kalorie 3369kcal
- Podjazdy 154m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 stycznia 2018
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Ustawki
Sobota z Młodym i Kociambrem
Dzisiaj kolejna Sobota z Młodym i Kociambrem na rowerkach. Wybrałem wariant północny, tym bardziej że musiałem zajechać do garażu na Syberii po uchwyt do lampki dla Oskara bo oryginał miał na rowerze odstawionym teraz na boczny tor. Więc najpierw prosto przez Gospodarczą na Pogoń, potem Małobądzką do stadionu i na górę do garażu. W garażu chwila przerwy a potem według sugestii Pawła że chciałby zawinąć do Grodźca sfocić starą wierzę ciśnień, obieramy ten kierunek i przez zamkowe walimy na DDR do Grodźca. Po drodze odbijamy w lewo i łukiem, jak stare tory, objeżdżamy górkę i wylatujemy już przy targowisku. Kawałek dalej po lewej powyżej osiedla jest i Ona. Podobnież żadko spotykany typ, nitowany z płyt stalowych. Tam kila fotosów
Wieża obczajona , można dymać dalej. Zjeżdżamy na dół w stronę Wojkowic i po drodze za Orlenem odbijamy w prawo w stronę Psar. Zahaczamy jeszcze o mostek nad strumieniem, fajny, z dużymi podporami po bokach a stamtąd prosto jak strzelił w stronę Góry Siewierskiej u której podnóża skręcamy kolejny raz w prawo żeby jadąc długo w dól przez Dąbie i Kuźnicę Warężyńską dokulać się do P4. Jak do tej pory cisnęliśmy pod wiatr tak teraz częściowo mamy z wiatrem, choć nie do końca bo czasem dość mocno wieje z boku i też męczy. Poza tym jest niska temperatura, myślę że cały czas było 2-3' poniżej zera a wiatr to tylko potęgował, więc jest dość nieprzyjemnie. Z P4 lecimy przez tory na P3, na molo i z mola przez Zieloną, Krętą i targowisko z powrotem do Będzina na DDr. Powrót standardowo do Pogoni po czym za Grota jedziemy osiedlami za Kaufland a potem przy dworcu . Tam tez przez osiedle w stronę Piłsudskiego wylatując przy Bibliotece. Tam mamy scysję z kierowcą która kończy się telefonem na 112. Facet wpadł na pomysł że pojeździ sobie po przejściu dla pieszych a potem wjedzie do parku pod bibliotekę i pokręci się po alejkach. Na koniec okazało się że przyjechał po kogoś, a że kaleką był umysłowym to nie mógł przejść 50 m z parkingu na którym były wolne miejsca tylko musiał koniecznie wjechać do Parku. Niestety zdążył odjechać przed przyjazdem radiowozu , ale na 112 poinformowali że numery przekazano patrolom i możliwe że go trafią na mieście.
Trochę zmarznięci dotarliśmy pod blokhaus gdzie gdzie jeszcze w cieple klatki gadamy z Pawłem a potem się rozchodzimy.
Za tydzień jest rekreacyjny rajd w Jaworznie na który się wybieramy więc znów miło spędzimy razem czas
Wieża obczajona , można dymać dalej. Zjeżdżamy na dół w stronę Wojkowic i po drodze za Orlenem odbijamy w prawo w stronę Psar. Zahaczamy jeszcze o mostek nad strumieniem, fajny, z dużymi podporami po bokach a stamtąd prosto jak strzelił w stronę Góry Siewierskiej u której podnóża skręcamy kolejny raz w prawo żeby jadąc długo w dól przez Dąbie i Kuźnicę Warężyńską dokulać się do P4. Jak do tej pory cisnęliśmy pod wiatr tak teraz częściowo mamy z wiatrem, choć nie do końca bo czasem dość mocno wieje z boku i też męczy. Poza tym jest niska temperatura, myślę że cały czas było 2-3' poniżej zera a wiatr to tylko potęgował, więc jest dość nieprzyjemnie. Z P4 lecimy przez tory na P3, na molo i z mola przez Zieloną, Krętą i targowisko z powrotem do Będzina na DDr. Powrót standardowo do Pogoni po czym za Grota jedziemy osiedlami za Kaufland a potem przy dworcu . Tam tez przez osiedle w stronę Piłsudskiego wylatując przy Bibliotece. Tam mamy scysję z kierowcą która kończy się telefonem na 112. Facet wpadł na pomysł że pojeździ sobie po przejściu dla pieszych a potem wjedzie do parku pod bibliotekę i pokręci się po alejkach. Na koniec okazało się że przyjechał po kogoś, a że kaleką był umysłowym to nie mógł przejść 50 m z parkingu na którym były wolne miejsca tylko musiał koniecznie wjechać do Parku. Niestety zdążył odjechać przed przyjazdem radiowozu , ale na 112 poinformowali że numery przekazano patrolom i możliwe że go trafią na mieście.
Trochę zmarznięci dotarliśmy pod blokhaus gdzie gdzie jeszcze w cieple klatki gadamy z Pawłem a potem się rozchodzimy.
Za tydzień jest rekreacyjny rajd w Jaworznie na który się wybieramy więc znów miło spędzimy razem czas
- DST 51.13km
- Teren 5.00km
- Czas 03:50
- VAVG 13.34km/h
- VMAX 30.39km/h
- Kalorie 3003kcal
- Podjazdy 197m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 stycznia 2018
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Ustawki
Sobotni trip z Synem :)
Na dziś, czyli sobotę , plan miałem bardzo skonkretyzowany, po prostu chciałem gdzieś pojechać i wziąć ze sobą Młodego :) W czwartek napisałem na fb że coś się kluje i jak ktoś coś to my jak najbardziej :) Najpierw odezwała się Monika , że Ona chętnie ale w piątek się okazało że nie da rady. I kiedy już myślałem że przyjdzie nam samym jechać , odezwał się Kociamber. Na tym też stanęło i rano pod naszym blokchausem , w trójkę, nastąpiło zwolnienie blokady i wybyliśmy w drogę.
Paweł przyjechał na szosce więc musieliśmy z lekka ogarniać trasę tak żeby zbytnio się nie popsuł :)
Na początek przelot na Naftową do przejazdu kolejowego , potem w prawo i przez Park na drugą stronę Przemszy w stronę Dańdówki. Po drodze trochę gadamy o starej cegielni, bo fajny , ciekawy obiekt a już powoli znika z krajobrazu. A podobno najstarsza w Europie.
Na Dańdówce skręcamy w prawo i za wiaduktem od razu w lewo w stronę S1 a tam przed nią w prawo . Boczną asfaltówką dojeżdżamy do mostu na Jęzor a tam wbijamy się w teren i wylatujemy pod wiaduktem S1 przy stadionie. Od tego momentu jedziemy drogą którą ostatnio jechaliśmy z Cyklozą , przez Bór i starymi drogami na drugą stronę linii kolejowej w stronę Jaworzna.
Tam chwilka odpoczynku, choć dziś nie gnamy, na fotoplastikon :)
Po przebiciu się przez magistralę skręcamy jednak nie w lewo jak ostatnio, tylko w prawo, żeby przez las przejechać szybciej do asfaltu na starej drodze do Jaworzna. W lewo Kot na szosie by się zarypał. Przez Jaworzno przelecieliśmy górą osiedlami (Fortuna) do Parku Polskich Lotników (pierwszy raz tam byłem :) ) i na Niedzieliska do ulicy. Potem przez Długoszyn na Maczki i Stare Maczki żeby lekko okrążając dostać się do Kazimierza do Parku. Tam kółko wokół stawów i powoli powrót na kwadrat przez Porąbkę , Galot i Browar gdzie przejeżdżamy na druga stronę S1 za którą jest taki króciutki ale bardzo fajny sztywny podjazd. Jest tam też po drodze posesja z fajną haubicą której koniecznie trzeba zrobić fotkę :)
Spod Centrum Pediatrii jedziemy bocznymi drogami, fabrycznymi, z powrotem na Dańdówkę gdzie zamykamy pętelkę i tą samą w zasadzie drogą wracamy na kwadrat.
Droga spokojna, nikt nie robił scen na drodze a jeśli tak to były na tyle mało istotne że ich nie pamiętam. Zero wiatru, deszczu, choć w pewnym momencie jakby mikroskopijna mżawka nas spotkała, ale taka mini, bez znaczenia :)
Towarzycho zacne , do pogaduszek skłonne :)
Paweł przyjechał na szosce więc musieliśmy z lekka ogarniać trasę tak żeby zbytnio się nie popsuł :)
Na początek przelot na Naftową do przejazdu kolejowego , potem w prawo i przez Park na drugą stronę Przemszy w stronę Dańdówki. Po drodze trochę gadamy o starej cegielni, bo fajny , ciekawy obiekt a już powoli znika z krajobrazu. A podobno najstarsza w Europie.
Na Dańdówce skręcamy w prawo i za wiaduktem od razu w lewo w stronę S1 a tam przed nią w prawo . Boczną asfaltówką dojeżdżamy do mostu na Jęzor a tam wbijamy się w teren i wylatujemy pod wiaduktem S1 przy stadionie. Od tego momentu jedziemy drogą którą ostatnio jechaliśmy z Cyklozą , przez Bór i starymi drogami na drugą stronę linii kolejowej w stronę Jaworzna.
Tam chwilka odpoczynku, choć dziś nie gnamy, na fotoplastikon :)
Po przebiciu się przez magistralę skręcamy jednak nie w lewo jak ostatnio, tylko w prawo, żeby przez las przejechać szybciej do asfaltu na starej drodze do Jaworzna. W lewo Kot na szosie by się zarypał. Przez Jaworzno przelecieliśmy górą osiedlami (Fortuna) do Parku Polskich Lotników (pierwszy raz tam byłem :) ) i na Niedzieliska do ulicy. Potem przez Długoszyn na Maczki i Stare Maczki żeby lekko okrążając dostać się do Kazimierza do Parku. Tam kółko wokół stawów i powoli powrót na kwadrat przez Porąbkę , Galot i Browar gdzie przejeżdżamy na druga stronę S1 za którą jest taki króciutki ale bardzo fajny sztywny podjazd. Jest tam też po drodze posesja z fajną haubicą której koniecznie trzeba zrobić fotkę :)
Spod Centrum Pediatrii jedziemy bocznymi drogami, fabrycznymi, z powrotem na Dańdówkę gdzie zamykamy pętelkę i tą samą w zasadzie drogą wracamy na kwadrat.
Droga spokojna, nikt nie robił scen na drodze a jeśli tak to były na tyle mało istotne że ich nie pamiętam. Zero wiatru, deszczu, choć w pewnym momencie jakby mikroskopijna mżawka nas spotkała, ale taka mini, bez znaczenia :)
Towarzycho zacne , do pogaduszek skłonne :)
- DST 57.54km
- Teren 10.00km
- Czas 03:54
- VAVG 14.75km/h
- VMAX 43.33km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 3053kcal
- Podjazdy 257m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze