Wpisy archiwalne w kategorii
Ustawki
Dystans całkowity: | 4711.52 km (w terenie 1181.32 km; 25.07%) |
Czas w ruchu: | 305:17 |
Średnia prędkość: | 15.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.90 km/h |
Suma podjazdów: | 50231 m |
Suma kalorii: | 114017 kcal |
Liczba aktywności: | 66 |
Średnio na aktywność: | 71.39 km i 4h 37m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 6 grudnia 2015
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Ustawki
Dobijanie drobnoustroja u Młodego :)
Dzisiaj tylko krótki południowy wypad do Parku Tysiąclecia na single żeby dobić drobnoustroja który opanował jestestwo Młodego; ) Pokręciliśmy godzinkę, trochę technicznie na śliskich liściach, znaleźliśmy nowe ścieżki i do domu żeby z Młodym nie przesadzić .
- DST 13.05km
- Teren 11.00km
- Czas 00:59
- VAVG 13.27km/h
- VMAX 27.00km/h
- Kalorie 644kcal
- Podjazdy 301m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 listopada 2015
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Ustawki
Z Młodym. Trzy Stawy i Park Kościuszki :)
Dzisiaj taka krótka i spokojna przejażdżka po okolicy , bo Młody po chorobie i nie chciałem żeby od razu się upocił . Rano jeszcze zdążyłem ugotować rosół zanim Młody wstał , żebyśmy mieli obiad po powrocie. Potem szybkie śniadanie i na rowerki. Przez FB ugadałem się jeszcze z Kotem że może się z nami powałęsa i wstępnie umówiliśmy się na wlocie na 3 Stawy pod 86-ką. Chwilę nam zajęło dotarcie na miejsce spotkania , bo i młody jeszcze sił nie nabrał i musiałem mu po drodze siodło poprawiać bo ma inne. Ale kiedy dotarliśmy to Paweł już czekał . Aby nie tracić za dużo czasu kierujemy się na Park Kościuszki. Kot prowadzi nas swoimi ścieżkami więc nie muszę się za bardzo skupiać na nawigacji i traska mija całkiem szybko i przyjemnie. W Parku zaliczamy Pomnik Himalaistów, Wieżę Spadochronowa, kilka razy zjeżdżamy sobie z górki przy torze saneczkowym ( była zaśnieżona więc nie mogłem sobie odmówić takiej atrakcji :) ;) ) Potem wracamy sobie spokojnie na 3 Stawy i tą samą droga wracamy na kwadrat, gdzie odprowadza nas do samego domu Paweł.
Fajny dzień, suchy i ciepły. Jazda bardzo przyjemna.
Fajny dzień, suchy i ciepły. Jazda bardzo przyjemna.
- DST 31.66km
- Teren 10.00km
- Czas 02:41
- VAVG 11.80km/h
- VMAX 26.82km/h
- Kalorie 1734kcal
- Podjazdy 464m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2015
Kategoria Ustawki
Wieczorową porą po Sosnowsi ;)
- DST 15.54km
- Czas 01:34
- VAVG 9.92km/h
- VMAX 32.50km/h
- Kalorie 1011kcal
- Podjazdy 153m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 czerwca 2015
Kategoria Ustawki
Na Kocia imprezkę
- DST 30.38km
- Czas 01:30
- VAVG 20.25km/h
- VMAX 40.00km/h
- Kalorie 1500kcal
- Podjazdy 330m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lutego 2015
Kategoria Ustawki
Jura z Moniką i Dominem
Hm... zaczęło się od tego , że gdzieś tam na fb się zgadaliśmy że coś nie jeździmy ostatnio za często ;P Więc Domino wpadł na pomysł żeby Jurę nawiedzić w Niedzielę . Długo nie musiał namawiać i o 6:34 rano zameldowałem się pod Realem w Dąbrowie G. Niestety nie potrafię jeszcze dobrze oszacować dobrze czasu dojazdu z nowego miejsca, więc kwitnę na pustym parkingu czekając na prowodyra tego całego zamieszania , kręcąc bączki po parkingu ;)
Parę minut po 7 zjawia się Domino i bez zbędnego marnowania czasu spinamy łydy i gnamy na Krzeszowice , przez Maczki i Trzebinię. Drogi bezproblemowe, asfalt suchy, jedynie na naszym skrótowym odcinku polnej drogi między Ciężkowicami a Małą Skotnicą lodowy offroad :) ale do przejechania ...oczywiście ile z niego mieliśmy frajdy to tylko my i endorfiny wiedzą ;P
W Trzebini krótki postój w celu komunikacji z jeszcze jednym ....jedną uczestniczką tej jakże zacnej ustawki czyli Moniką. Okazuje się że już dojeżdża pociągiem do Krzeszowic więc jak to się mawiało...Ogary poszły w las...:P... 79...samochody...TIR'y .... oj tam ...oj tam :)
W Krzeszowicach zagarniamy Monikę ( zdążyła już się rozgrzać w stronę Tenczynka) i powoli kręcimy w górę czyli w stronę Dębnika ( mieliśmy zdążać na Siedlec ale nam się busole p.... hm....popsuły :P ) Zaraz za Czatkowicami Górnymi pierwszy podjazd i pierwszy uśmiech przez zaciśnięte zęby .... ale przeca trza się rozgrzać bo później lżej nie będzie :) W Dębniku chwilka przy kamieniołomie i na żółty szlak ( oczywiście przez zasypane śniegiem pole bo jakże by inaczej .... ) do Doliny Racławki, częściowo ostro opadającym czerwonym szlakiem pieszym przez Łom Pisarski . Doliną Racławki tym razem pojechaliśmy pod górę do Paczółtowic gdzie po wyjechaniu na asfalt prawie od razu zjechaliśmy w stronę lasu i po krótkim poszukiwaniu drogi w wąwozie wbiliśmy się kolejny raz na żółty pieszy gdzie przez Las Żarski i chwilowych kłopotach z "busolami" ;P dotarliśmy pod Babią Górę (461) gdzie zrobiliśmy krótki popas, a młodsza część wyprawy czyli...ONI spędziła miło czas na wesołych grach i zabawach oraz ganianiu się po okolicznych skałkach :P
Grzanie blatów przed powrotem ;P
Gry i zabawy...czyli rzutki do celu :)
Spod Babiej zjechaliśmy niebieskim rowerowym do asfaltu i skręciliśmy w lewo w stronę Szklar gdzie z kolei weszliśmy ( tak, tak....mimo że z rowerami to jednak WESZLIŚMY :) ) na czerwony pieszy
i oczywiście znów pod górę ( bo przecież właśnie O TO nam chodziło ) gdzie zaliczając pkt widokowy pod Cisówkami pędem na dół aby po zjechaniu w dolinkę od razu zacząć wchodzić z rowerami na plecach ścieżką między drzewami do Łysych Skał. Tam po zrobieniu chwilowego zamieszania w gromadkach wspinaczy i zrobieniu kilku fotek ruszamy na szagę przez pola i jakąś prywatną posesję na drugą stronę góry .
Na ulicy robimy krótki postój i dochodzimy do porozumienia że z powodu krótkiego dnia należało by powoli robić odwrót na kwadrat. Żeby jednak nie było nudno postanowiliśmy przebić się jeszcze przez Łazy do Doliny Będkowskiej i nią wrócić przez Rudawę do Krzeszowic i do domu ( w międzyczasie Monika zdecydowała się wracać z nami na kołach :) co niezmiernie nas usatysfakcjonowało :)
Więc, najpierw ładna asfaltowa i oblodzona ściana na Łazy a z Łaz szybki i też nie stroniący od lodu zjazd do Będkowskiej. Będkowską bardzo szybko, na tyle na ile pozwalały tłumy spacerowiczów do Brzezinki skąd prosto do Rudawy pod sklep i zakup boskiego CUKRU w płynie czyli soku w celach uzupełnienia braków w organizmie bo zabawa zabawą ale do domu jeszcze w h.... e to znaczy z pińdziesiont :P
Z Rudawy to już nasz standard czyli 79 do Trzebini , potem na szagę na Maczki tak jak rano ( tyle że lodu już nie było :( ) . Z Maczek przez Klimontów na Dańdówkę i przez park na Naftową gdzie przy ogródkach nadarzyła się podobno piękna gleba na lodzie , ale ja tam nic nie widziałem :) tylko mi opowiadali :P Domino z Moniką jeszcze mnie odprowadzili pod bramę stadionu gdzie nastąpiło oficjalne pożegnanie starszej części ekipy:)
Mnie wyszło 145,5 km i 1419 m przewyższenia , Domino odprowadzając Monikę do domu pod Stadion Śląski, dokręcił jeszcze do 200 km :) Niedziela bardzo miło spędzona w doborowym towarzystwie mimo trudnych warunków na pieszych szlakach Jury :) Ale jak to mówili starzy Indianie : co nas nie zabije to nas wzmocni " i tego się trzymajmy :)
Parę minut po 7 zjawia się Domino i bez zbędnego marnowania czasu spinamy łydy i gnamy na Krzeszowice , przez Maczki i Trzebinię. Drogi bezproblemowe, asfalt suchy, jedynie na naszym skrótowym odcinku polnej drogi między Ciężkowicami a Małą Skotnicą lodowy offroad :) ale do przejechania ...oczywiście ile z niego mieliśmy frajdy to tylko my i endorfiny wiedzą ;P
W Trzebini krótki postój w celu komunikacji z jeszcze jednym ....jedną uczestniczką tej jakże zacnej ustawki czyli Moniką. Okazuje się że już dojeżdża pociągiem do Krzeszowic więc jak to się mawiało...Ogary poszły w las...:P... 79...samochody...TIR'y .... oj tam ...oj tam :)
W Krzeszowicach zagarniamy Monikę ( zdążyła już się rozgrzać w stronę Tenczynka) i powoli kręcimy w górę czyli w stronę Dębnika ( mieliśmy zdążać na Siedlec ale nam się busole p.... hm....popsuły :P ) Zaraz za Czatkowicami Górnymi pierwszy podjazd i pierwszy uśmiech przez zaciśnięte zęby .... ale przeca trza się rozgrzać bo później lżej nie będzie :) W Dębniku chwilka przy kamieniołomie i na żółty szlak ( oczywiście przez zasypane śniegiem pole bo jakże by inaczej .... ) do Doliny Racławki, częściowo ostro opadającym czerwonym szlakiem pieszym przez Łom Pisarski . Doliną Racławki tym razem pojechaliśmy pod górę do Paczółtowic gdzie po wyjechaniu na asfalt prawie od razu zjechaliśmy w stronę lasu i po krótkim poszukiwaniu drogi w wąwozie wbiliśmy się kolejny raz na żółty pieszy gdzie przez Las Żarski i chwilowych kłopotach z "busolami" ;P dotarliśmy pod Babią Górę (461) gdzie zrobiliśmy krótki popas, a młodsza część wyprawy czyli...ONI spędziła miło czas na wesołych grach i zabawach oraz ganianiu się po okolicznych skałkach :P
Grzanie blatów przed powrotem ;P
Gry i zabawy...czyli rzutki do celu :)
Spod Babiej zjechaliśmy niebieskim rowerowym do asfaltu i skręciliśmy w lewo w stronę Szklar gdzie z kolei weszliśmy ( tak, tak....mimo że z rowerami to jednak WESZLIŚMY :) ) na czerwony pieszy
i oczywiście znów pod górę ( bo przecież właśnie O TO nam chodziło ) gdzie zaliczając pkt widokowy pod Cisówkami pędem na dół aby po zjechaniu w dolinkę od razu zacząć wchodzić z rowerami na plecach ścieżką między drzewami do Łysych Skał. Tam po zrobieniu chwilowego zamieszania w gromadkach wspinaczy i zrobieniu kilku fotek ruszamy na szagę przez pola i jakąś prywatną posesję na drugą stronę góry .
Na ulicy robimy krótki postój i dochodzimy do porozumienia że z powodu krótkiego dnia należało by powoli robić odwrót na kwadrat. Żeby jednak nie było nudno postanowiliśmy przebić się jeszcze przez Łazy do Doliny Będkowskiej i nią wrócić przez Rudawę do Krzeszowic i do domu ( w międzyczasie Monika zdecydowała się wracać z nami na kołach :) co niezmiernie nas usatysfakcjonowało :)
Więc, najpierw ładna asfaltowa i oblodzona ściana na Łazy a z Łaz szybki i też nie stroniący od lodu zjazd do Będkowskiej. Będkowską bardzo szybko, na tyle na ile pozwalały tłumy spacerowiczów do Brzezinki skąd prosto do Rudawy pod sklep i zakup boskiego CUKRU w płynie czyli soku w celach uzupełnienia braków w organizmie bo zabawa zabawą ale do domu jeszcze w h.... e to znaczy z pińdziesiont :P
Z Rudawy to już nasz standard czyli 79 do Trzebini , potem na szagę na Maczki tak jak rano ( tyle że lodu już nie było :( ) . Z Maczek przez Klimontów na Dańdówkę i przez park na Naftową gdzie przy ogródkach nadarzyła się podobno piękna gleba na lodzie , ale ja tam nic nie widziałem :) tylko mi opowiadali :P Domino z Moniką jeszcze mnie odprowadzili pod bramę stadionu gdzie nastąpiło oficjalne pożegnanie starszej części ekipy:)
Mnie wyszło 145,5 km i 1419 m przewyższenia , Domino odprowadzając Monikę do domu pod Stadion Śląski, dokręcił jeszcze do 200 km :) Niedziela bardzo miło spędzona w doborowym towarzystwie mimo trudnych warunków na pieszych szlakach Jury :) Ale jak to mówili starzy Indianie : co nas nie zabije to nas wzmocni " i tego się trzymajmy :)
- DST 145.50km
- Teren 29.00km
- Czas 09:12
- VAVG 15.82km/h
- VMAX 40.00km/h
- Kalorie 5913kcal
- Podjazdy 1419m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnie staroroczne kręcenie 2014
Ostatni dzień roku 2014.....
Aby ten rok godnie zakończyć postanowiłem rozgrzać byczka i zwiedzić dzisiaj stare śmieci czyli okolice Będzina i Pogorii. Pogoda od samego rana dopisywała, zero opadów , ładne słoneczko i ....-9` na termometrze :)
Sam przejazd do Będzina bez atrakcji , drogą która jeżdżę standardowo do pracy, no może z jednym wyjątkiem. Zajechałem pod stadion w S-cu na Moniuszki aby sobie dmuchnąć :) gdyż jakoś miękko miałem pod tyłeczkiem.... niestety w takich warunkach pompki na dworze nie działają , tak jak na stacjach benzynowych ostatnio :( Cóż będzie trochę ciężej ...
Pierwszy cel to Zamek i tam też pierwsza fotka
Kiedyś początek wszystkich wycieczek w których miałem przyjemność uczestniczyć :)
Kolej na jazde w strone Pogorii , i tu nieopatrznie wybrałem ścieżkę rowerową po wale Przemszy. Dlaczego nieopatrznie ? Bo : Środa, bo Targ, bo Dzień Targowy :(
Swoja drogą ciekawe dlaczego nie chodzą środkiem np: Piłsudskiego, albo Małobądzkiej ? Bo na kierowców w puszkach nie da się nakrzyczeć a na rowerzystę tak :P
Dalej już spokojnie wałami w stronę Zielonej.
Z Zielonej do P3 szlakiem dookoła wzniesienia w parku i przez mostek na strumieniu
Ogólnie cały czas całkiem fajne widoczki bo i oświetlenie dzisiaj dopisało .
Od mola na trójce prawa stroną tak aby zahaczyć P2 i dojechać do jedynki. Dwójka cała zamarznięta i chyba już do przejścia. W każdym bądź razie wędkarz już po niej brykał , a i mój Byczek na kilka kroków wlazł na lód :)
Niestety jakiś inteligentny inaczej ćwierćinteligent rozjeździł jakimś pojazdem cały żółty szlak z lewej strony przy strumyku który łączy 2 z 3 i narobił dużych kolein , ale obok strumień wygląda przepięknie, prawie jak by żywcem wyjęty z Beskidów :)
Niestety ze względu na trochę ograniczony czas, jedynkę zahaczam tylko mentalnie z lewej strony i wzdłuż torów jadę do tej największej "P" :) . Niestety wymyśliłem sobie niefortunną traskę do jej objechania, bo wybrałem na początek prawą stronę, las i taki fajny płaski singielek wzdłuż skarpy w lesie. Czysty śnieg, zero śladów, tylko ty, rower i zima :) Fajnie ale po objechaniu 4 powrót był niestety ciężki. Nie dość że dawno nie jeździłem, mało luftu w kole to jeszcze wiatr w twarzoczaszkę , eh.....cóż zrobić trzeba dymać do domu :)
Swój sezon rowerowy 2014 uważam za zakończony. Przekroczyłem w tym roku 10 tyś km i cieszę się z tego. Jeździłem przez ten czas z wieloma wspaniałymi ludźmi których nie sposób tu wszystkich wymienić a którzy doskonale wiedzą o kogo mi chodzi i jak bardzo ich cenię. Jedni potrafili pokazać mi świat widziany z roweru z innymi mogłem realizować swoje marzenia, dalekie wyjazdy, lub dzięki którym mogłem poznać smak rywalizacji :) Bez nich nie mógłbym tego dokonać :)
Dlatego z okazji kończącego się roku życzę wszystkim Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku , spełnienia marzeń , tych rowerowych i nie tylko .
I.....do zobaczenia gdzieś tam.....na KOLE :)
Aby ten rok godnie zakończyć postanowiłem rozgrzać byczka i zwiedzić dzisiaj stare śmieci czyli okolice Będzina i Pogorii. Pogoda od samego rana dopisywała, zero opadów , ładne słoneczko i ....-9` na termometrze :)
Sam przejazd do Będzina bez atrakcji , drogą która jeżdżę standardowo do pracy, no może z jednym wyjątkiem. Zajechałem pod stadion w S-cu na Moniuszki aby sobie dmuchnąć :) gdyż jakoś miękko miałem pod tyłeczkiem.... niestety w takich warunkach pompki na dworze nie działają , tak jak na stacjach benzynowych ostatnio :( Cóż będzie trochę ciężej ...
Pierwszy cel to Zamek i tam też pierwsza fotka
Kiedyś początek wszystkich wycieczek w których miałem przyjemność uczestniczyć :)
Kolej na jazde w strone Pogorii , i tu nieopatrznie wybrałem ścieżkę rowerową po wale Przemszy. Dlaczego nieopatrznie ? Bo : Środa, bo Targ, bo Dzień Targowy :(
Swoja drogą ciekawe dlaczego nie chodzą środkiem np: Piłsudskiego, albo Małobądzkiej ? Bo na kierowców w puszkach nie da się nakrzyczeć a na rowerzystę tak :P
Dalej już spokojnie wałami w stronę Zielonej.
Z Zielonej do P3 szlakiem dookoła wzniesienia w parku i przez mostek na strumieniu
Ogólnie cały czas całkiem fajne widoczki bo i oświetlenie dzisiaj dopisało .
Od mola na trójce prawa stroną tak aby zahaczyć P2 i dojechać do jedynki. Dwójka cała zamarznięta i chyba już do przejścia. W każdym bądź razie wędkarz już po niej brykał , a i mój Byczek na kilka kroków wlazł na lód :)
Niestety jakiś inteligentny inaczej ćwierćinteligent rozjeździł jakimś pojazdem cały żółty szlak z lewej strony przy strumyku który łączy 2 z 3 i narobił dużych kolein , ale obok strumień wygląda przepięknie, prawie jak by żywcem wyjęty z Beskidów :)
Niestety ze względu na trochę ograniczony czas, jedynkę zahaczam tylko mentalnie z lewej strony i wzdłuż torów jadę do tej największej "P" :) . Niestety wymyśliłem sobie niefortunną traskę do jej objechania, bo wybrałem na początek prawą stronę, las i taki fajny płaski singielek wzdłuż skarpy w lesie. Czysty śnieg, zero śladów, tylko ty, rower i zima :) Fajnie ale po objechaniu 4 powrót był niestety ciężki. Nie dość że dawno nie jeździłem, mało luftu w kole to jeszcze wiatr w twarzoczaszkę , eh.....cóż zrobić trzeba dymać do domu :)
Swój sezon rowerowy 2014 uważam za zakończony. Przekroczyłem w tym roku 10 tyś km i cieszę się z tego. Jeździłem przez ten czas z wieloma wspaniałymi ludźmi których nie sposób tu wszystkich wymienić a którzy doskonale wiedzą o kogo mi chodzi i jak bardzo ich cenię. Jedni potrafili pokazać mi świat widziany z roweru z innymi mogłem realizować swoje marzenia, dalekie wyjazdy, lub dzięki którym mogłem poznać smak rywalizacji :) Bez nich nie mógłbym tego dokonać :)
Dlatego z okazji kończącego się roku życzę wszystkim Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku , spełnienia marzeń , tych rowerowych i nie tylko .
I.....do zobaczenia gdzieś tam.....na KOLE :)
- DST 48.97km
- Teren 8.00km
- Czas 02:50
- VAVG 17.28km/h
- VMAX 26.10km/h
- Kalorie 1829kcal
- Podjazdy 549m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 grudnia 2014
Kategoria Ustawki
Trójkąt Trzech Cesarzy w śnieżnej odsłonie
Baaaaardzo długo bez rowerka, wiec pomyślałem że dziś trochę pokręcę. Start spod stadionu w Kiepurolandzie kilka minut po ósmej. Termometr coś tam buczał , że niby -6° i że podobno ma coś padać.....Nie kombinowałem zbyt długo i do Trójkąta ruszyłem standardowym Szlakiem Dawnego Pogranicza. Na początku było całkiem spokojnie bo naprószonego śniegu było niewiele i wszystkie zamarznięte kałuże były widoczne.
Ale co dobre to się szybko kończy i za oczyszczalnią przy Ostrogórskiej sypało już na maxa.
Bardzo szybko śnieg przykrył drogę i trzeba było się skoncentrować na uniknięciu gleby. Nie udało się i na ostatniej prostej do Trójkąta, za działkami, na jakiejś zamarzniętej kałuży dokonało się nieuniknione. Na szczęście wolna jazda i .....obyło się bez szkód w organizmie tudzież sprzęcie .
Kilka fotek u celu i powrót wałem Białej Przemszy do Orląt Lwowskich i powoli do domu, ale skręcając w Wojska Polskiego. W międzyczasie rozpadało się bardzo mocno. Ulice całkiem białe pod kilku centymetrową warstwą świeżego śniegu. Trochę obawiałem się reakcji kierowców na rowerzystę w tych warunkach, mimo pełnego oświetlenia i kamizelki odblaskowej, bo widoczność była bardzo mała, kilkadziesiąt metrów dosłownie. Zaskoczyli mnie pozytywnie i z dużym zapasem i powoli wyprzedzali. Na Wojska mijam jeszcze dwóch rowerzystów i skręcam w Niwecką a później w Przyjaciół Żołnierza aby przez most na Przemszy
dostać się do Parku Harcerskiego. Tam telefon do mojego kochania....-Szykuj szmatę pod Byka-...i Ostrogórską do Naftowej , przy garażach pod torami i pętelka zamknięta. Na końcówce tylko Stawiki od lewej wziąłem i kwadrat....
Może nie dużo, może nie szybko ale bezpiecznie. W domu rosołek z własnoręcznie zrobionym makaronem :)
Ale co dobre to się szybko kończy i za oczyszczalnią przy Ostrogórskiej sypało już na maxa.
Bardzo szybko śnieg przykrył drogę i trzeba było się skoncentrować na uniknięciu gleby. Nie udało się i na ostatniej prostej do Trójkąta, za działkami, na jakiejś zamarzniętej kałuży dokonało się nieuniknione. Na szczęście wolna jazda i .....obyło się bez szkód w organizmie tudzież sprzęcie .
Kilka fotek u celu i powrót wałem Białej Przemszy do Orląt Lwowskich i powoli do domu, ale skręcając w Wojska Polskiego. W międzyczasie rozpadało się bardzo mocno. Ulice całkiem białe pod kilku centymetrową warstwą świeżego śniegu. Trochę obawiałem się reakcji kierowców na rowerzystę w tych warunkach, mimo pełnego oświetlenia i kamizelki odblaskowej, bo widoczność była bardzo mała, kilkadziesiąt metrów dosłownie. Zaskoczyli mnie pozytywnie i z dużym zapasem i powoli wyprzedzali. Na Wojska mijam jeszcze dwóch rowerzystów i skręcam w Niwecką a później w Przyjaciół Żołnierza aby przez most na Przemszy
dostać się do Parku Harcerskiego. Tam telefon do mojego kochania....-Szykuj szmatę pod Byka-...i Ostrogórską do Naftowej , przy garażach pod torami i pętelka zamknięta. Na końcówce tylko Stawiki od lewej wziąłem i kwadrat....
Może nie dużo, może nie szybko ale bezpiecznie. W domu rosołek z własnoręcznie zrobionym makaronem :)
- DST 21.06km
- Teren 5.00km
- Czas 01:26
- VAVG 14.69km/h
- VMAX 27.20km/h
- Temperatura -6.0°C
- Kalorie 924kcal
- Podjazdy 246m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 listopada 2014
Kategoria Ustawki
Black tour de Jaworzno
- DST 109.79km
- Teren 50.00km
- Czas 06:47
- VAVG 16.19km/h
- VMAX 45.90km/h
- Kalorie 4343kcal
- Podjazdy 1926m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 lipca 2014
Kategoria Ustawki
Wokół Pogorii
- DST 64.73km
- Teren 10.00km
- Czas 03:11
- VAVG 20.33km/h
- VMAX 49.80km/h
- Kalorie 2045kcal
- Podjazdy 318m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 czerwca 2014
Kategoria Ustawki
Ustawka z Arturem
- DST 38.17km
- Teren 15.00km
- Czas 01:57
- VAVG 19.57km/h
- VMAX 39.80km/h
- Kalorie 1251kcal
- Podjazdy 342m
- Sprzęt Bulls King Cobra XC
- Aktywność Jazda na rowerze