Informacje

  • Wszystkie kilometry: 54212.68 km
  • Km w terenie: 4629.60 km (8.54%)
  • Czas na rowerze: 141d 00h 25m
  • Prędkość średnia: 16.60 km/h
  • Suma w górę: 500170 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mariotruck.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Jednodniowe

Dystans całkowity:6740.57 km (w terenie 1503.00 km; 22.30%)
Czas w ruchu:411:32
Średnia prędkość:16.38 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Suma podjazdów:72451 m
Suma kalorii:189746 kcal
Liczba aktywności:69
Średnio na aktywność:97.69 km i 5h 57m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 3 sierpnia 2015 Kategoria Jednodniowe

Chwila przed MTdP Młodego

Taki tam lajtowy przejazd z rana przed wyjazdem z Młodym na Mini Tour de Pologne na którym będzie startował. 

  • DST 58.91km
  • Czas 02:22
  • VAVG 24.89km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Kalorie 1524kcal
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 lipca 2015 Kategoria Jednodniowe, Oskar ( ze mną oczywiście)

Na Koparki z Młodym

  • DST 52.18km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 14.36km/h
  • VMAX 31.20km/h
  • Kalorie 2337kcal
  • Podjazdy 438m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 czerwca 2015 Kategoria Jednodniowe

Sobotni lajcik po dzielni

  • DST 121.59km
  • Teren 95.00km
  • Czas 07:06
  • VAVG 17.13km/h
  • VMAX 45.30km/h
  • Kalorie 4561kcal
  • Podjazdy 1799m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 maja 2015 Kategoria Jednodniowe

Niedzielna Przejażdżka :)


  • DST 151.45km
  • Czas 06:32
  • VAVG 23.18km/h
  • VMAX 57.04km/h
  • Kalorie 4201kcal
  • Podjazdy 1338m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 maja 2015 Kategoria Jednodniowe

Kierunek Międzybrodzie :)

  • DST 178.59km
  • Teren 50.00km
  • Czas 09:59
  • VAVG 17.89km/h
  • VMAX 48.44km/h
  • Kalorie 6413kcal
  • Podjazdy 4164m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 stycznia 2015 Kategoria Jednodniowe

Jak rozdziewiczyłem15-kę ?;P Dwa tysiące...15-kę ;P

Nowy Rok, więc nowy sezon.
Niestety od ostatniego wyjazdu minął numerycznie CAŁY ROK ;P więc tyłek trochę odpoczął i trzeba go było znów reanimować do jazd rowerowych :)
Plan się wykluł w zasadzie po Wigilii , bo rodzinka zapomniała kilku rzeczy dziecka , więc była opcja : ...wujek podrzuci.. :) no i ...podrzucił  hehe.
Cel był wie obrany , Pazurek za Rabsztynem, trzeba było tylko przystąpić do realizacji tego niecnego planu.
Start standardowo z domku w Kiepurolandzie, ale traska nie bezpośrednio w stronę Rabsztyna ale najpierw na Syberkę po fanty do odwiezienia. Potem już jak najprostszą drogą w stronę Olkusza. Do  Dąbrowy w stronę Strzemieszyc a później cały czas techniczna drogą przy 94-ce, przez Sławków

aż do Bolesławia gdzie przejechałem na drugą stronę 94-ki i pobrykałem w stronę Kluczy. Kręciło się całkiem przyjemnie , z wiatrem, ale czując jego moc na plecach już wiedziałem że powrót będzie z kategorii surwiwal :) Z kluczy przez rondo w centrum skręciłem na Jaroszowiec i na jego końcu obrałem kierunek na Pazurek. Do celu trafiłem bez problemu, dokonałem przekazania zapominajek i po krótkiej pogawędce z Adrianem, obrałem azymut DOM :)
Wcześniej , przejeżdżając przez Jaroszowiec, zauważyłem tablicę informacyjną o rezerwacie przyrody i postanowiłem , że choć kawałek postaram się go objechać. Dlatego po wyjechaniu na drogę w stronę Rabsztyna , po kilkuset metrach skręciłem w prawo w szlak dojazdowy do ścieżki dydaktycznej wytyczonej w Rezerwacie Przyrody "Pazurek". Całkiem ciekawe miejsce , w pięknym bukowym lesie z ciekawymi formacjami skalnymi i interesującym wąwozem wśród skałek :)










Ze ścieżki wyjechałem z powrotem w Jaroszowcu, skąd zacząłem katorżniczą prace nad powrotem do domu. Wiatr był tak jak przypuszczałem zdeterminowany nad uniemożliwieniem mi tego zadania, ale twardo z nim walczyłem :) Powrót częściowo przebiegał tą samą drogą którą tu przyjechałem , ale tylko do Bolesławia. Wcześniej zrobiłem fotki starego schronu w Hutkach, niestety bez środka bo dokładnie wtedy brakło prądu w telefonie :(


W Bolesławiu zmieniłem kierunek i przez Bukowno kierowałem się prosto na Jaworzno Szczakową ( pomyślałem , ze jadąc szosą w lesie wiatr będzie mniej odczuwalny....niestety myliłem się ) W Szczakowej posiliłem się trochę czarnym szlakiem do Maczek i wzdłuż Białej Przemszy  pojechałem w zasadzie na azymut Mysłowice. Na rozstaju dróg nie pojechałem dalej czarnym szlakiem ale trzymałem się magistrali kolejowej dzięki której wyjechałem na starej 79-ce trochę przed FH na wylocie z Jaworzna. Po drodze było jeszcze kilka zdjęć

zalew Sosina

ciekawy kształtem wiadukt w Szczakowej

skrót przy magistrali kolejowej

początek szlaku kajakowego w Maczkach


zakola Białej Przemszy
Z Niwki w której w pobliskim sklepie musiałem się posilić, prosto przez rondo , na drugim w prawo i za Budynkami Światków J. w prawo w standardową drogę do domu. Za oczyszczalnią w prawo , na Naftowa i przy Stawikach do domku.
Wypad całkiem fajny choć wiatr chciał mnie zabić, ale mu się nie udało. Pierwsza setka w tym roku pękła :)



  • DST 110.50km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:40
  • VAVG 16.57km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Kalorie 4338kcal
  • Podjazdy 3770m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 października 2014 Kategoria Jednodniowe

Jura z Dominem 2

Sobota, budzik nastawiony na 5:30....prawdopodobnie dzwonił . Rzeczywista pobudka 6:15 n, a start na ustawkę Domina na Jurę ustalony na 8:00 z mola P3 , a ja jeszcze w czarnej ...... .
Dobra ... szybkie śniadanie, przygotówka mniej więcej wyglądająca jak biegający w tę i z powrotem facet, machający rękami z twarzą na wzór twarzy z obrazu Munch'a "Krzyk". Choć u mnie był to raczej " Wrzask" :P
Udało się na szczęście ogarnąć jako tako i o 7:24 wysyłam z pod bloku esa do Domina "jadę.czekajcie" i następuje szybki sprint z S-ca na molo P3.  Dojazd na miejsce zbiórki 7:59:30 :P :P
Na miejscu same harpagany czyli Domino, Robredo i Robinio i już wiem.....BĘDZIE BOLAŁO :)
Jak zwykle chwila gadki, omówienie mniej więcej trasy i celu czyli : jedziemy pod Olsztyn , potem w prawo i ....dalej się ogarnie :P
Na początku traska standardowa i w miarę spokojnym tempem przy "sławnych" Pogoriach i szlakiem do Siewierza. Z Siewierza , aby nie tracić czasu na to co już znamy , prostą drogą przy kopalniach dolomitu w stronę Pińczyc do których dojeżdżamy przez mój ukochany podjazd ( jeden z kilku które od zawsze tkwią w mojej podświadomości i bez względu na formę ...zabijają :P ). Z Pińczyc dalej szosą w stronę Koziegłówek , za którymi wbijamy sie na czarny szlak w stronę Poraja. Okrążamy jezioro od lewej strony i przez centrum miasteczka wyskakujemy na niebieski szlak rowerowy w stronę Pustkowia Chorońskiego. Później chwilę czarnym oraz zielonym szlakiem pieszym w stronę Olsztyna. Po drodze mijamy Kąty gdzie można LEGALNIE pojeździć na quadach i innych terenowych maszynach nie robiąc nikomu ani niczemu krzywdy !!!.
Tutaj w zasadzie skończyła się łatwa część ustawki :P
Na parkingu przed Olsztynem, przy Rezerwacie Sokole Góry zaczęła się ta przyjemniejsza część....dla nas przyjemniejsza....normalni ludzie na rowerach, w takich miejscach mówią sobie - o fajna górka , - o patrz , ktoś się tam wspina, a my.....hmmmmm, po prostu TAM WCHODZIMY z tym naszym aluminiowym bagażem. A jaki jest powód żeby zaciskając zęby, przymykając oczy z wysiłku i zalewających je fal potu, męczyć się wnosząc na plecach, pod pachami i jak tam kto potrafi rowery? Przecież tam nic niema! A właśnie że jest .....ZJAZDY, po liściach, korzeniach , kamieniach....małych , dużych i ch..era wie jeszcze jakich , bo najpiękniejsza pora roku na Jurze skrzętnie poukrywała wszystkie niespodzianki pod iskrzącymi się różnymi kolorami liśćmi. TO jest ten powód gdzie rowerzyści śmieją się przez łzy, aby za chwile tańczyć na swych dwóch kołach w szaleńczym tańcu , zaprzeczając czasami prawom fizyki, choć nie obyło się bez gleb, ale na szczęście bez uszczerbku na zdrowiu żadnego z nas :)
Pierwsze koty za płoty , jak to się czasem mawia...opuszczamy powoli Góry Sowie i czerwonym szlakiem , najpierw rowerowym ale zaraz , a jakże, pieszym :P przez Zrębice Drugie w stronę Złotego Potoku.
Jako że było już troszkę po południu , nadszedł czas na jakieś korytko. W tym miejscu możemy śmiało polecić pizzernio-restaurację w Janowie na samym wlocie od strony Złotego Potoku tuż za Lewiatanem. Jedzenie smaczne i nie drogie, obsługa miła i uśmiechnięta, a ogródek z tyłu , osłonięty od ulicy, tak że cicho i przyjemnie.
Niestety na czas obiadu włączyłem pauzę w Endo i trasa od Janowa do Przewodziszowic to jedna prosta krecha, która nie oddaje tego co przeżyliśmy jadąc (czasem podprowadzając :P ) czerwonym szlakiem rowerowym po wschodniej stronie Złotego Potoku czyli przez górki Rezerwatu Parkowe  i dalej szlakiem w stronę Ostrężnika.
Pod Ostrężnikiem , musieliśmy podjąć decyzję czy jedziemy dalej w stronę Mirowskich skał i ryzykować jazdę w skałkach po ciemku i w zimnie , czy powoli kierować się w stronę domu. Doszliśmy do wniosku ze wracamy , ale jeszcze szlakami.
ruszamy więc powoli w kierunku czerwonego rowerowego do Żarek a tu .....asfalt, płaski jak stół....oj dawno mnie tu nie było, zniknął piach, kamienie....swoją drogą to nie wiem co lepsze, łatwiejsza jazda po lesie po asfalcie , czy jednak urok nie skażonego terenu ? Każdy ma inny gust i odpowiedzi byłoby wiele, ale ja jednak jestem staroświecki i wolę jednak ten ...piach :)
Z Żarek miało być prosto zielonym szlakiem do Myszkowa, ale jak to z nami bywa troszku się pogubiliśmy i zrobiliśmy ładne kółeczko przez las, w którym Robinio miał małą przygodę serwisową w postaci jedynej gumy tego dnia:)
Z Myszkowa już szybciutko, bo po ciemku i zimnu przez Mrzygłód niebieskim szlakiem, i Porębę  w stronę Siewierza przez Turkową Górę. Końcówka powrotu prosto asfaltem w stronę P4 i P3, gdzie na tamie odłącza się Robredo ( dokręcić do 150 :P ) . A my na molo po krótkiej pogawędce , żegnamy się i rozjeżdżamy do domów. Oni do Dąbrowy a ja jeszcze kawałeczek do Sosnowca.
Mimo że nie udało się nam zrobić wszystkiego co domino zaplanował, ze względu na szybko zapadający zmrok, dzień ten spędziliśmy bardzo przyjemnie , w świetnym towarzystwie, sprawdzając też swoją wytrzymałość, technikę na zjazdach w trudnym skałkowym terenie i hart ducha :)
Teraz tylko wypada czekać na następną okazję do poznawania Naszej jeszcze "tajemniczej" Jury :)

Bez gleb się nie obyło :) Domino słucha płyt :P
Bez gleb się nie obyło :) Domino słucha płyt :P © Mariotruck
Jaskinia pod Amfiteatrem
Jaskinia pod Amfiteatrem © Mariotruck

Amfiteatr w Górach Sowich pod Olsztynem © Mariotruck
Zrebice Drugie - szlak arhitektury sakralnej
Zrebice Drugie - szlak architektury sakralnej © Mariotruck
Drewniany kościółek w Zrębicach Drugich - szlak arhitektury sakralnej
Drewniany kościółek w Zrębicach Drugich - szlak architektury sakralnej © Mariotruck
  • DST 170.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 10:04
  • VAVG 16.89km/h
  • VMAX 54.50km/h
  • Kalorie 6443kcal
  • Podjazdy 2408m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 września 2014 Kategoria Jednodniowe

Jura z Dominem i spółką :)

Hm...dawno nic nie pisałem gdyż mam chroniczny brak dostępu do kompa , ale może dziś coś wymodzę....

Od dłuższego czasu chodził za mną jakiś dłuższy wyjazd rowerowy. Niestety ostatnimi czasy jakoś mało było możliwości, aby wziąć byka za rogi i pokręcić gdzieś, a to ze względu na przeprowadzkę do nowego mieszkania i związane z nią remonty , remonciki i tym podobne re..... ;)
W pierwszym planie był sobotni wypad w lasy w okolicach Radły-Ługi, żeby odwiedzić na grzybobraniu ekipę z Ghostbikers,ale.....
Pojawił się pomysł , który wykluł się w brodatej głowie Domina , aby upodlić się w Niedzielę w Dolinkach Krakowskich. Mając do wyboru : najprawdopodobniej samotna jazdę po lasach lub świetne towarzystwo zakręconych rowerowych maniaków.....oczywiście padło na "2" ;P
Jak to zwykle bywa, do Krzeszowic Ja i Domino kręcimy na naszych prywatnych dwóch kółkach, co zajmuje nam niecałe dwie godzinki, gdyż z lekka rozmokły po deszczu teren nas spowolnił. Reszta ekipy : Czarny Kot, Jagaryba, Olga i Marcin dojechali samochodami na PKP Krzeszowice.
Jak tyko poskładali rowery , nie marnując czasu ( a mieliśmy ambitne plany :) ) ruszyliśmy w stronę Czernej . Ekipa nam sie powolutku rozgrzewała , pogoda robiła się coraz milsza ( bo rano startowaliśmy z Dominem w białej mgle ) i po kilkunastu minutach dotarliśmy do Paczółtowic, gdzie na stromym zjeździe skręciliśmy w prawo w żółty szlak ( Czarny Kot ledwo wyrobił się na zakręcie tak się rozbujał i musiał się wracać :) ) gdzie mogliśmy jechać piękna dolina Racławki. Jak nam wcześniej wspominał Domino był tam kawałek drogi po bardzo kamienistej kamiennej ścieżce tuż przy strumieniu, po której musieliśmy przeprowadzić nasze rumaki :) , oraz kilka urokliwych przepraw które ostatni odnowiono budując nowe mostki i kładki .
Z doliny Racławki pojechaliśmy asfaltem w stronę Szklar, gdzie przy pięknej skale zwieńczonej krzyżem skręciliśmy w prawo i zaczęliśmy wspinać się stromą asfaltową ulicą na Brodło aby stamtąd czarnym a później żółtym szlakiem , przez bardzo stromy i niebezpieczny zjazd z ogromnymi wyrwami , wypłukanymi podczas opadów, zjazd w lesie dostać się na drugą stronę do Doliny Będkowskiej.
Dolina Będkowską , znaną nam z licznych wypadów na Jurę , dotarliśmy prawie pod Jaskinię Nietoperzową, ale ze niejednokrotnie w niej byliśmy, odpuściliśmy ją sobie i pojechaliśmy prosto wąwozem ( który też od ostatniego razu został wysypany drobnym tłuczniem ) w stronę Bębła i dalej przyjemną asfaltową a później szutrową drogą do Wierzchowia, mijając po drodze Jaskinie Wierzchowską i Mamutową. Następnie żółtym szlakiem , krętymi uliczkami i polnymi drogami dotarliśmy na punkt widokowy z którego rozpościerał się przepiękny widok na cała dolinę między Bolechowicami a Zabierzowem. Po zjeździe na dół zrobiliśmy sobie przerwę w knajpce tuż przy wjeździe doliny Bolechowickiej, skąd po zacnym posiłku skoczyliśmy jeszcze zobaczyć Bramę Bolechowicką. Jako że dzień był słoneczny i ciepły, to wszystkie skałki były wręcz oblepione wspinaczami :)
Z Bolechowickiej pojechaliśmy do Kobylańskiej , całkiem ciekawej, spokojnej i urokliwej dolinki na końcu której, czekał nas mocny podjazd na górę do Będkowic , gdzie z kolei czekał nas znów bardzo niebezpieczny, stromy i szybki zjazd z powrotem do doliny Będkowskiej .
Przejazd Doliną Będkowską, tym razem w drugą stronę, zakończył nasz mały wypad w Dolinki Krakowskie. Z powodu późnej pory i jednak sporego dystansu do domu, przez Rudawę wyjechaliśmy na drogę 79 i po odstawieniu samochodziarzy do samochodów, z Dominem pokręciliśmy, starą , znajomą drogą , w zapadających szybko ciemnościach, do domu.
Dzięń był w 100% udany, ekipa fenomenalna i teren i pogoda wyśmienita.
Mam nadzieję że już niedługo znów się wybierzemy w te "piękne okoliczności przyrody " :)

Kilka fotek zrobionych przez świetnego fotografa OLGĘ :)

Cały ekipaż wycieczki w Dolinie Bolechowickiej
Cały ekipaż wycieczki w Dolinie Bolechowickiej © Mariotruck
Zablokowali skrzyżowanie to wylądowali za kratkami :P
Zablokowali skrzyżowanie to wylądowali za kratkami :P © Mariotruck


Jak my kochamy takie znaki :) Już boli :)
Jak my kochamy takie znaki :) Już boli :) © Mariotruck


"Maska" Kota :P © Mariotruck

Kochamy Paczółtowice :P
Kochamy Paczółtowice :P © Mariotruck

Synu kręcisz.....- Kręcę tato, kręcę :P
Synu kręcisz.....- Kręcę tato, kręcę :P © Mariotruck

Jeśli to możliwe...zawróć :P
Jeśli to możliwe...zawróć :P © Mariotruck

Na zjazdach nawet aparat niewyrabiał :)
Na zjazdach nawet aparat niewyrabiał :) © Mariotruck


  • DST 148.45km
  • Teren 30.00km
  • Czas 09:29
  • VAVG 15.65km/h
  • VMAX 58.60km/h
  • Kalorie 6068kcal
  • Podjazdy 2392m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 sierpnia 2014 Kategoria Jednodniowe

Wyjazd do Bielska i Kozubnika + offroad pod Chrobaczą i powrót do domu


  • DST 179.50km
  • Teren 20.00km
  • Czas 09:36
  • VAVG 3:12min/km
  • Kalorie 4866kcal
  • Podjazdy 3477m
Niedziela, 17 sierpnia 2014 Kategoria Jednodniowe

Jastrzębie Zdrój po...banany ;)

http://www.gpsies.com/map.do?fileId=atmhnoeugazjchna
  • DST 168.56km
  • Teren 20.00km
  • Czas 08:53
  • VAVG 18.97km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Kalorie 5691kcal
  • Podjazdy 2247m
  • Sprzęt Bulls King Cobra XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl