Sobota, 17 lutego 2018
Kategoria Oskar ( ze mną oczywiście), Rajdy i Zawody
Silesia Race - Zima 2018
Pierwsze zawody w tym roku. Organizator dla nas nieznany więc nie wiedzieliśmy jak będzie i z czym to się u nich je ;)
Pobudka rano , paking i w drogę. Baza niedaleko bo Tarnowskich Górach i droga minęła szybko.
Na miejscu szybka orientacja, gdzie?, co?, jak posiąść numerki i karty . Potem wracamy do auta ogarnąć rowery i spotykamy Marcina z Rowerowego Wielunia :)
Większość czasu do przejazdu na start spędzamy w cieple , w bazie. Potem wszyscy przechodzimy/przejeżdżamy na Rynek bo stamtąd startujemy , po uprzednim przywitaniu przez Burmistrza, wspólnej fotce i mini odprawie.
Pierwsza rzecz i w sumie jedyna która lekko mnie zirytowała to mnogość papieru . W sumie mieliśmy 3 kartki A4 , dwie z mapami i jedna z opisami pkt . Moim skromnym zdaniem , przerost formy nad treścią. Punkty były bardzo proste nawigacyjnie i tak szczegółowe ich opisywanie było zbędne natomiast używanie tylu kartek było mocno irytujące.
Na początku wspólnie z Oskarem , choć to w sumie był jego pomysł i to bardzo dobry ;) , wybraliśmy wariant: południe a potem na północ.
skupienie pkt na południu było większe i z mapy wynikało że może być trudniejsze w nawigacji. Chcieliśmy mieć trudne rzeczy na początku. I to był dobry ruch.
Pierwszy na strzał poszedł pkt 7, ktory miał być w zasadzie w centrum miasta na pomniku z armatą. Dojazd bez problemu, tłum zawodników , tylko ....lampionu brak :( okazało się że komuś się przylepił do rąsi, pewnie teraz wisi wesoło u kogoś nad kominkiem , ehhhh.... Oczywiście w takim wypadku decyzja jest jedna , robimy fotoplastikon z armatą + telefon do organizatora.
W międzyczasie tłum się rozrzedził a pod pomnik podjechał chlopak od organizatora i wystawił nowy lampion, wiec podbijamy karty i lecimy dalej. Tetaz już rzeczywiście na południe, częściowo przez miasto w stronę pkt 1.
Jedynka znaleziona bez żadnych problemów, pod przepustem, pod obwodnicą Tarnowskich, przy torach kolejki.
Kolejny pkt 2, to jeden z parowozów w skansenie na terenie Zabytkowej Kopalni Srebra. Droga do niego biegla wśród pól i była dobrze widoczna tak jak i wieża wyciągowa Kopalni więctrudno było nie trafić :)
Z kopalni krecimy na pkt 3 , którypo wyjeździe z miedzy domów jest doskonale widoczny. Jest to hałda popłuczkowa . Wysoka kupa ziemi ze stromymi ścianami po których niektórzy próbowali dostać się na górę ;). My posłuchaliśmy się opisu z magicznej kartki i objechaliśmy dziada od południa :) okazało się że jest tam spokojny wjazd rowerem.
Z pkt3 na 4 jedziemy na południe w zasadzie po czarnym szlaku rowerowym. Tu też był opis by punkt ogarniać od południa bo reszta stron jest ograniczona stromymi ścianami kamieniołomu , a pkt czyli wejście do starej sztolni jest na dnie wąwozu. Moim zdaniem w opisie powinna być mowa o południowym wschodzie bo tam był wjazd do wawozu bo południe było ograniczone czynnym stokiem narciarskim. Ale to taki drobny szczegół tym bardziej że odległości miedzy pkt nie były duże wiec i pomyłki nie skutkowały wielokilometrowymi objazdami.
Młody ładnie zjechał po śniegu na sam dół na calkiem niezłej prędkości, miodzio , wyrabia się młodzież. Na dole podbił kartę a ja w tym czasie opracowywałem dalszą trasę.
Kolejny punkt pkt5 znajdował się po północno wschodniej stronie rez.Segiet, ale najpierw trzeba było się wydostać z kamieniołomu. Prócz wąskiej ścieżki na samym dole , całą resztę podjazdu wyjechaliśmy czym mnie Młody mile zaskoczył :)
Na górze objazd stacji narciarskiej ulicą dookoła i wjazd w rezerwat niebieskim pieszym. Pkt był na malutkiej wysepce na malutkim stawiku ;) Znaleziony bez problemu.
Z 5 pomykamy przez Repty Ślaskie na oznaczony RJnO pkt na terenie parku w Reptach gdzie jest Sztolnia Czarnego Pstrąga, jedna z najciekawszych atrakcji tego terenu. Park to mozna powiedzieć dwie wysokie strony doliny której srodkiem płynie strumień. Kiedy zaczęliśmy z Rept podjeżdża mocno do góry pomyślałem że warto ogarnąć mapę, tę drugą z pkt literowymi , żeby nie dymać do góry bez sensu . I to był chyba strzał w dziesiątkę. Zanim wyjechaliśmy na samą górę, skręcilismy w lewo w drogę gruntową zamkniętą szlabanem bo wg mapy , większość tych pkt mieliśmy na azymut centralnie z lewej strony a z wyglądu terenu wynikało że bez sensu jest teraz jeszcze wyżej wjeżdżać bo trzeba by dwa razy robić tę stronę doliny pod górę. Dlatego gruntówką walimy w dół przez pole i wlatujemy na ścieżkę w parku. Skręcamy w lewo i po 150 m dojeżdżamy do polany w dolinie gdzie po lewe na skarpie u góry jest pkt E. Kolejny wybór to pkt D, dlatego że też znajduje się na dole, jest do niego spokojny dojazd scieżką, przez mostek . Zaliczamy D. Stad do H jest łukowata ścieżka ok 700 metrowa ale tym razem długo pod górę zwaną Górą Mikołaja. Chwilę nam zeszło ale dojechaliśmy do krawędzi lasu i pola i po skręcie w prawo i 100 m ogarniamy to H . Tutaj puki co był pomysł podjechać do narożnika lasu i wzdłuż jego krawędzi objechać pole dzielące nas od pkt C dookoła. Na szczęście temperatura nie wzrosła na tyle by rozpuścić mocno snieg i błoto na polu wiec biorąc przyklad z piechurów pojechaliśmy w dół na szagę przez pole. Kto jechał przez zbronowane pole ten wie jakie to przyjemne :p a jechaliśmy tak prawie kilometr. Ręce chciały wyskoczyć z barków a nogi chciały nas zabić za brak SPD. Pkt C zdobyty. Z C na B prościutto ścieżką w dół, potem przez strumień i przez strumień i....jeszcze raz przez strumień ;) a co ? a jak? nam też wolno baboka strzelić :p
B był w dołku pod skarpą i prosto z niego stromo do góry weszliśmyna alejki parkowe którymi trafiliśmy na pkt A , w jednym z wejść Szpitala , gdzie zorganizowano punkt żywieniowy. Tam spotykamy Kosmatą z Tomkiem i ekipą. Chwilunia gadki i jedziemy dalej. Tetaz już tylko lekki podjazd na północną stronę Parku, lekki zjazd, łapiemy G , zaraz potem F i kulturalnie wytaczamy sięspowrotem na asfalt. Tym sposobem mała mapa poszła. ...eeee....za pazuchę , bo przeca rowerzyści kulturalni są i nie śmiecą :)
Tutaj też skończyły się jakieś trudności czy to nawigacyjne czy fizyczne. Reszta punktów nie sprawiła żadnych trudności. Po kolei szły, pkt 8 na oś. Przyjaźń, pkt 6 przy strumieniu za Starymi Tarnowicami.
pkt9 między wagonami na nasypie . Trzy kolejne , 10-11-12 ukryto w lesie między Tarnowskimi Gorami a Miasteczkiem Śląskim i nie stanowiły żadnej trudności, jedynie jazda między nimi była nużąca , długie proste itp. Z 12 jedziemy znów na południe wracając w kierunku bazy wzdłuż torów kolejowych i zachaczając o Dworzec Autobusowy gdzie krył się Gwarek czyli pkt 13 kończymy rajd w bazie.
Na koniec koryto z przyczepki i powrótna kwadrat. Biorąc pod uwagę że nie było tu klasyfikacji Junior, jechaliśmy grzecznie i spokojnie więc na wyniki nie czekaliśmy. Poczytamy w necie ;)
Ha i potwierdzone .....
Oskar 6
Ja 7
Nie było klasyfikacji Junior więc Młody liczony jak Stary :)
Pobudka rano , paking i w drogę. Baza niedaleko bo Tarnowskich Górach i droga minęła szybko.
Na miejscu szybka orientacja, gdzie?, co?, jak posiąść numerki i karty . Potem wracamy do auta ogarnąć rowery i spotykamy Marcina z Rowerowego Wielunia :)
Większość czasu do przejazdu na start spędzamy w cieple , w bazie. Potem wszyscy przechodzimy/przejeżdżamy na Rynek bo stamtąd startujemy , po uprzednim przywitaniu przez Burmistrza, wspólnej fotce i mini odprawie.
Pierwsza rzecz i w sumie jedyna która lekko mnie zirytowała to mnogość papieru . W sumie mieliśmy 3 kartki A4 , dwie z mapami i jedna z opisami pkt . Moim skromnym zdaniem , przerost formy nad treścią. Punkty były bardzo proste nawigacyjnie i tak szczegółowe ich opisywanie było zbędne natomiast używanie tylu kartek było mocno irytujące.
Na początku wspólnie z Oskarem , choć to w sumie był jego pomysł i to bardzo dobry ;) , wybraliśmy wariant: południe a potem na północ.
skupienie pkt na południu było większe i z mapy wynikało że może być trudniejsze w nawigacji. Chcieliśmy mieć trudne rzeczy na początku. I to był dobry ruch.
Pierwszy na strzał poszedł pkt 7, ktory miał być w zasadzie w centrum miasta na pomniku z armatą. Dojazd bez problemu, tłum zawodników , tylko ....lampionu brak :( okazało się że komuś się przylepił do rąsi, pewnie teraz wisi wesoło u kogoś nad kominkiem , ehhhh.... Oczywiście w takim wypadku decyzja jest jedna , robimy fotoplastikon z armatą + telefon do organizatora.
W międzyczasie tłum się rozrzedził a pod pomnik podjechał chlopak od organizatora i wystawił nowy lampion, wiec podbijamy karty i lecimy dalej. Tetaz już rzeczywiście na południe, częściowo przez miasto w stronę pkt 1.
Jedynka znaleziona bez żadnych problemów, pod przepustem, pod obwodnicą Tarnowskich, przy torach kolejki.
Kolejny pkt 2, to jeden z parowozów w skansenie na terenie Zabytkowej Kopalni Srebra. Droga do niego biegla wśród pól i była dobrze widoczna tak jak i wieża wyciągowa Kopalni więctrudno było nie trafić :)
Z kopalni krecimy na pkt 3 , którypo wyjeździe z miedzy domów jest doskonale widoczny. Jest to hałda popłuczkowa . Wysoka kupa ziemi ze stromymi ścianami po których niektórzy próbowali dostać się na górę ;). My posłuchaliśmy się opisu z magicznej kartki i objechaliśmy dziada od południa :) okazało się że jest tam spokojny wjazd rowerem.
Z pkt3 na 4 jedziemy na południe w zasadzie po czarnym szlaku rowerowym. Tu też był opis by punkt ogarniać od południa bo reszta stron jest ograniczona stromymi ścianami kamieniołomu , a pkt czyli wejście do starej sztolni jest na dnie wąwozu. Moim zdaniem w opisie powinna być mowa o południowym wschodzie bo tam był wjazd do wawozu bo południe było ograniczone czynnym stokiem narciarskim. Ale to taki drobny szczegół tym bardziej że odległości miedzy pkt nie były duże wiec i pomyłki nie skutkowały wielokilometrowymi objazdami.
Młody ładnie zjechał po śniegu na sam dół na calkiem niezłej prędkości, miodzio , wyrabia się młodzież. Na dole podbił kartę a ja w tym czasie opracowywałem dalszą trasę.
Kolejny punkt pkt5 znajdował się po północno wschodniej stronie rez.Segiet, ale najpierw trzeba było się wydostać z kamieniołomu. Prócz wąskiej ścieżki na samym dole , całą resztę podjazdu wyjechaliśmy czym mnie Młody mile zaskoczył :)
Na górze objazd stacji narciarskiej ulicą dookoła i wjazd w rezerwat niebieskim pieszym. Pkt był na malutkiej wysepce na malutkim stawiku ;) Znaleziony bez problemu.
Z 5 pomykamy przez Repty Ślaskie na oznaczony RJnO pkt na terenie parku w Reptach gdzie jest Sztolnia Czarnego Pstrąga, jedna z najciekawszych atrakcji tego terenu. Park to mozna powiedzieć dwie wysokie strony doliny której srodkiem płynie strumień. Kiedy zaczęliśmy z Rept podjeżdża mocno do góry pomyślałem że warto ogarnąć mapę, tę drugą z pkt literowymi , żeby nie dymać do góry bez sensu . I to był chyba strzał w dziesiątkę. Zanim wyjechaliśmy na samą górę, skręcilismy w lewo w drogę gruntową zamkniętą szlabanem bo wg mapy , większość tych pkt mieliśmy na azymut centralnie z lewej strony a z wyglądu terenu wynikało że bez sensu jest teraz jeszcze wyżej wjeżdżać bo trzeba by dwa razy robić tę stronę doliny pod górę. Dlatego gruntówką walimy w dół przez pole i wlatujemy na ścieżkę w parku. Skręcamy w lewo i po 150 m dojeżdżamy do polany w dolinie gdzie po lewe na skarpie u góry jest pkt E. Kolejny wybór to pkt D, dlatego że też znajduje się na dole, jest do niego spokojny dojazd scieżką, przez mostek . Zaliczamy D. Stad do H jest łukowata ścieżka ok 700 metrowa ale tym razem długo pod górę zwaną Górą Mikołaja. Chwilę nam zeszło ale dojechaliśmy do krawędzi lasu i pola i po skręcie w prawo i 100 m ogarniamy to H . Tutaj puki co był pomysł podjechać do narożnika lasu i wzdłuż jego krawędzi objechać pole dzielące nas od pkt C dookoła. Na szczęście temperatura nie wzrosła na tyle by rozpuścić mocno snieg i błoto na polu wiec biorąc przyklad z piechurów pojechaliśmy w dół na szagę przez pole. Kto jechał przez zbronowane pole ten wie jakie to przyjemne :p a jechaliśmy tak prawie kilometr. Ręce chciały wyskoczyć z barków a nogi chciały nas zabić za brak SPD. Pkt C zdobyty. Z C na B prościutto ścieżką w dół, potem przez strumień i przez strumień i....jeszcze raz przez strumień ;) a co ? a jak? nam też wolno baboka strzelić :p
B był w dołku pod skarpą i prosto z niego stromo do góry weszliśmyna alejki parkowe którymi trafiliśmy na pkt A , w jednym z wejść Szpitala , gdzie zorganizowano punkt żywieniowy. Tam spotykamy Kosmatą z Tomkiem i ekipą. Chwilunia gadki i jedziemy dalej. Tetaz już tylko lekki podjazd na północną stronę Parku, lekki zjazd, łapiemy G , zaraz potem F i kulturalnie wytaczamy sięspowrotem na asfalt. Tym sposobem mała mapa poszła. ...eeee....za pazuchę , bo przeca rowerzyści kulturalni są i nie śmiecą :)
Tutaj też skończyły się jakieś trudności czy to nawigacyjne czy fizyczne. Reszta punktów nie sprawiła żadnych trudności. Po kolei szły, pkt 8 na oś. Przyjaźń, pkt 6 przy strumieniu za Starymi Tarnowicami.
pkt9 między wagonami na nasypie . Trzy kolejne , 10-11-12 ukryto w lesie między Tarnowskimi Gorami a Miasteczkiem Śląskim i nie stanowiły żadnej trudności, jedynie jazda między nimi była nużąca , długie proste itp. Z 12 jedziemy znów na południe wracając w kierunku bazy wzdłuż torów kolejowych i zachaczając o Dworzec Autobusowy gdzie krył się Gwarek czyli pkt 13 kończymy rajd w bazie.
Na koniec koryto z przyczepki i powrótna kwadrat. Biorąc pod uwagę że nie było tu klasyfikacji Junior, jechaliśmy grzecznie i spokojnie więc na wyniki nie czekaliśmy. Poczytamy w necie ;)
Ha i potwierdzone .....
Oskar 6
Ja 7
Nie było klasyfikacji Junior więc Młody liczony jak Stary :)
- DST 50.71km
- Teren 10.00km
- Czas 03:39
- VAVG 13.89km/h
- VMAX 36.00km/h
- Kalorie 2861kcal
- Podjazdy 344m
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
I tak gratulacje. Wysoka lokata. Poza tym tylko patrzeć jak Oskar będzie w Mastersach startował :-) A Ty w Oldboyach :-)
limit - 12:13 środa, 21 lutego 2018 | linkuj
:-) Jak poznasz wyniki to mam nadzieję, że zrobisz update wpisu.
limit - 06:40 poniedziałek, 19 lutego 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!