Informacje

  • Wszystkie kilometry: 54425.98 km
  • Km w terenie: 4629.60 km (8.51%)
  • Czas na rowerze: 142d 23h 18m
  • Prędkość średnia: 16.48 km/h
  • Suma w górę: 502598 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mariotruck.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 25 lipca 2015 Kategoria Steping :P

Pilsko ...na stopach :P

Dzisiejszy dzień minął pod znakiem - steping - góring- burzing z piorunningiem :P
Wyjazd samochodem nastąpił ok 5 rano aby w miarę szybko osiągnąć cel którym dzisiaj było Pilsko. Dojazd bezproblemowy, rozpakowanie na parkingu w Korbielowie Dolnym i na podeszwach powolne pięcie się w górę .



Na początek kierujemy się niebieskim szlakiem w stronę Przełęczy Przysłopy (847) po czym skręcamy w prawo za za czarnymi znakami ( nawet oznaczonymi na mapie jako szlak rowerowy co trzeba następnym razem sprawdzić :P ) na Uszczawne Niżne (1015)











a zaraza za nim na Malorkę (1051)aby dostać się na Uszczawne Wyżne (1145) gdzie kończy się czarny pieszy (rowerowy ciągnie się dalej z nami :P ) , a zaczyna się zielony pieszy którym przez Skałkę (1235) pomykamy na Halę Miziowa do schroniska.


W schronisku kilka minut odpoczynku, ogarnięcie widoczków , buła i powoli idziemy na ostatni etap przed szczytem. Wbijamy się na żółty szlak który całkiem ładnie trawersuje wzdłuż północno-wschodniego stoku . Po chwili wychodzimy na ścieżkę wśród kosodrzewiny którą najpierw dostajemy się na "polskie pilsko " czyli na Pięć Kopców a dopiero kawałek dalej docieramy na Pilsko właściwe (1557).
















Kilka minut dajemy sobie na focenie i na odpoczynek , ale nie siedzimy na górze zbyt długo bo zaczynają się zbierać niezbyt sympatyczne chmury w odcieniu ciemno szarym.


Jeszcze nie wiedzieliśmy że to był początek tego co nas spotkało na zejściu. Na Miziową schodzimy czarnym wzdłuż wyciągów , całkiem fajnie i szybko. W schronisku zakup książeczek GOT ( w końcu może się coś uzbiera na żelazo na kapelusz :P ) , pieczątkarnia i biorąc pod uwagę widoki na niebie, następuje decyzja o jak najszybszym zejściu na dół .





Schodzimy żółtym szlakiem . Po kilkuset metrach zaczynamy słyszeć za sobą  delikatne pomruki burzy. Robi się bardzo szybko chłodniej, i czuć w powietrzu wilgoć. Zaczął coraz mocniej wiać wiatr . Gdzieś przed samą polaną Gackówka spadły pierwsze krople deszczu a zaraz po nich ( zdażyliśmy tylko szybko założyć deszczówki ) zrobiło się biało od deszczu, zerwał się wicher który wyginał trzydziestometrowe drzewa . Zejście zaczęło się robić bardzo niebezpieczne , bardzo szybko podłoże zaczęło się robić śliskie , do tego bardzo silny wiatr i o błąd nie było trudno. Każdy z nas był całkowicie skupiony na tym aby się gdzieś nie poślizgnąć co mogło by się skończyć tragicznie. I tylko to było w naszych możliwościach, na resztę nie mieliśmy żadnego wpływu. Prawda jest taka ze przed piorunem się nie ucieknie ( a schować się tam nie ma gdzie). Mieliśmy tylko nadzieje że im niżej będziemy tym będzie bezpieczniej. Moim zadaniem było jeszcze zagadywanie Oskara żeby nie zwracał uwagi na to co się dzieje wokół . Normalnie panicznie boi się burzy a tu nagle był w jej centrum, bez bezpiecznego pokoju czy zamkniętych okien, wszystko działo się nad jego głową. Zaczął się mocno trząść, adrenalina robi swoje, ale dzięki temu że go zagadywałem wyłączył się trochę i mocno go trzymając mogliśmy schodzić na dół. Na szczęście po kilku, kilkunastu minutach wszystko zaczęło się uspakajać i przeniosło na drugą stronę wzgórza po którym schodziliśmy. Cali przemoknięci ale zdrowi i co najważniejsze żywi dotarliśmy do samochodu.


 
Mimo tej burzy dzień był całkiem przyjemny. Droga ciężka ale widoki przepięknie wynagradzają wysiłek. 


  • Aktywność Wędrówka

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl